Biało-czerwonych czeka najpierw towarzyski mecz z Finlandią (7 października, Gdańsk), a następnie dwa spotkania w Lidze Narodów - z Włochami (11 października, Gdańsk) oraz Bośnią i Hercegowiną (14 października, Wrocław). Wszystkie rozpoczną się o godz. 20.45. Kadrowicze zamieszkali w Sopocie. Poniedziałek był dla nich bardzo intensywnym dniem - z pierwszym treningiem, badaniami na koronawirusa i dopinaniem przez niektórych piłkarzy spraw transferowych. Wczesnym wieczorem reprezentanci wzięli udział w zajęciach na boisku sopockiego MOSiR-u. Miało w nich uczestniczyć 10 graczy, ale ostatecznie trenowało tylko dziewięciu. Jak powiedział PAP rzecznik prasowy PZPN i team menedżer reprezentacji Jakub Kwiatkowski, w hotelu pozostał napastnik Herthy Berlin Krzysztof Piątek, który w niedzielę rozgrywał ligowy mecz z Bayernem Monachium. Do godz. 20 nie było jeszcze siedmiu piłkarzy, wśród nich bramkarzy Łukasza Fabiańskiego, który być może dojedzie we wtorek, i Łukasza Skorupskiego. Łącznie brakuje na razie trzech golkiperów, bowiem już wcześniej poinformowano, że Wojciech Szczęsny - przebywający jak wszyscy zawodnicy Juventusu Turyn na kwarantannie we Włoszech - dołączy do kadry dopiero w czwartek, już po meczu z Finlandią. Do Sopotu dotarł już natomiast Robert Lewandowski. Kapitan biało-czerwonych strzelił w niedzielę cztery gole dla Bayernu w meczu z Herthą (4:3), a w poniedziałek zdał egzamin magisterski w Wyższej Szkole Edukacja w Sporcie. W zgrupowaniu nie weźmie udziału zakażony koronawirusem Piotr Zieliński, a z powodu kontuzji opuścił je Artur Jędrzejczyk. Wciąż nie jest rozstrzygnięte, czy w spotkaniu z Finami kadrę poprowadzi z ławki Jerzy Brzęczek. Członek sztabu szkoleniowego Radosław Gilewicz mówił w poniedziałek, że liczy, iż selekcjoner dołączy wkrótce do drużyny. Wszystko zależy od wyniku badań, jakie miał w poniedziałek rano. "Cały czas nic nie wiemy. Być może do późnego wieczora coś się wyjaśni" - przyznał Kwiatkowski. Sopot znajduje się w tzw. strefie czerwonej, co wiąże się z dodatkowymi obostrzeniami. "Tak naprawdę nie odczuwamy wielkiej różnicy w porównaniu z wrześniowym zgrupowaniem w Warszawie. Oczywiście musimy wszędzie chodzić w maseczkach, nie tylko w hotelu. Jeżeli chodzi o posiłki, to jemy przy stołach cztero- i pięcioosobowych. Obsługa kelnerska podaje posiłki w rękawiczkach. Jeżeli ktoś sam chce sobie nakładać, oczywiście też musi założyć rękawiczki. Poza tym nie ma większych zmian. Na treningi, podobnie jak wcześniej, jeździmy dwoma autokarami, jednym piłkarze, a drugim sztab" - przypomniał Kwiatkowski. W poniedziałek wieczorem sztab i piłkarze przechodzili pierwsze testy pod kątem koronawirusa. Łącznie kadra trzykrotnie zostanie przebadana. "Ja jestem już po badaniach. Zgodnie z protokołem UEFA, testy nie mogą być starsze niż 48 godzin przed meczem. Kolejne mamy zaplanowane na piątek i na przyszły poniedziałek" - przypomniał Kwiatkowski. Kadrowicze większość czasu spędzą w Trójmieście. Dopiero 13 października przed południem wylecą czarterem z Gdańska do Wrocławia na mecz z Bośniakami. Poniedziałek 5 października jest ostatnim dniem tzw. okna transferowego, co też ma wpływ na przyjazd kilku zawodników na zgrupowanie. "To już chyba nie jest tajemnicą, że dwóch młodych piłkarzy, Jakub Moder i Michał Karbownik, przebywa na testach medycznych, więc dołączą dzisiaj wieczorem (według medialnych informacji mają trafić do Brighton - PAP). Dopóki otwarte będzie okienko transferowe, wszystko jest możliwe. Kamil Grosicki? No tak, w przeszłości zawsze coś się działo w jego przypadku. Miejmy nadzieję, że uda mu się wszystko zakończyć, jak sobie życzy, ale ja nie chcę wchodzić w szczegóły" - przyznał podczas poniedziałkowej wideokonferencji z mediami trener Gilewicz. bia/ pp/