W poniedziałek PZPN poinformował o rozstaniu z selekcjonerem drużyny narodowej. Decyzja zapadła na dwa miesiące przed rozpoczęciem eliminacji mistrzostw świata 2022 i niespełna pół roku przed turniejem finałowym mistrzostw Europy. Nie podano powodów zakończenia współpracy. Zdaniem Tomaszewskiego było to "najbardziej rozsądne wyjście w obecnej sytuacji". "Podejrzewam, że to efekt szczerej rozmowy pomiędzy szkoleniowcem i prezesem PZPN Zbigniewem Bonkiem. To jedyny sposób, by w marcowych meczach eliminacji uniknąć porażek i kompromitacji, które swoje konsekwencje miałyby na Euro i znacznie utrudniłaby awans do turnieju w Katarze. Współczuję Jurkowi, ale takie bywają losy trenera, których nieraz zwalnia się nawet w trakcie przerwy w meczu" - powiedział PAP 63-krotny reprezentant kraju. Przyznał, że początkowo był za zatrudnieniem byłego kapitana kadry, ale w jego ocenie, mimo wywalczenia awansu do ME, Brzęczek nie sprostał zadaniu. Dlatego - jak mówił Tomaszewski - był przeciwny przedłużeniu jego kontraktu w ubiegłym roku. "Jurek rozpoczął kapitalnie, od remisu z Włochami (1-1), ale później wiele jego decyzji taktycznych było niezrozumiałych. Bardzo dużo eksperymentował i niewiele z tego wynikało. Po dwóch latach jego pracy, mając zawodników światowej klasy, wciąż nie mamy zespołu. Najlepiej świadczy o tym fakt aż pięciu zmian w wyjściowej jedenastce w meczach z Włochami i Holendrami. To oznacza, że nie mamy drużyny na dwa ważne marcowe spotkania eliminacji MŚ z Węgrami i Anglią" - tłumaczył były bramkarz.