Kontrakt Milika z Napoli zachowuje ważność do końca czerwca 2021 roku. Po czterech latach współpracy piłkarz uznał, że pora na zmianę otoczenia. Odrzucił propozycję nowej pięcioletniej umowy i w minionych tygodniach prowadził intensywne rozmowy z innymi klubami. - Człowieku, jeśli pięcioletni kontrakt oferuje ci czołowy klub jednej z pięciu najsilniejszych lig Europy, to zastanów się, co robisz! - mówi z dezaprobatą były reprezentant Polski, Andrzej Iwan. - Nie wierzę, że Arek sam podjął decyzję o odrzuceniu takiej oferty. Mimo młodego wciąż wieku jest już piłkarzem tak doświadczonym, że samodzielnie powinien wyznaczyć sobie wektor działania. A tego agenta, który mu doradza, powinien pogonić. Kosmiczne pieniądze w piłce i tak już przecież zarobił. Jak wiemy, negocjacje z potencjalnymi pracodawcami - prowadzone z różnym natężeniem w kilku miejscach Europy - zakończyły się fiaskiem. Okienko transferowe zamknęło się 5 października. Piłkarz został na lodzie. - Nie wiem, kto jest jego agentem i nie pytam o to - kontynuuje Iwan. - Ale nie ma to większego znaczenia. Jest ważniejsza kwestia - czy Arek sam potrafi uruchomić jakieś myślenie? Dziwię się, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. To dla mnie naprawdę niepojęte. Jak można dopuścić do takiego obrotu sprawy w świecie, w którym wszystko jest tak bardzo pro-, pro-, prozawodnicze? Zawsze można znaleźć jakieś wyjście korzystne dla piłkarza. W tym przypadku nikt nie potrafił o to zadbać.