Boniek wraca jeszcze do nieudanego mundialu. - Skończyliśmy ten turniej w bardzo złym stylu. Myśleliśmy, że jesteśmy w stanie wygrać grupę, a potem powalczyć jeszcze z Belgią albo z Anglią. Ale pierwszy przegrany mecz z Senegalem zdecydował, że stało się inaczej. Po mistrzostwach proponowałem trenerowi Nawałce, żeby został, jednak ostatecznie odszedł. Prezes PZPN wraca się do kulisów wyboru nowego selekcjonera. - Miałem dwie możliwości. Jedna opcja była zagraniczna i w takim wypadku Gianni de Biasi był pierwszym wyborem, ponieważ podoba mi się jego styl. I druga opcja - polska, która przeważyła, bo dzięki temu nie musimy tracić czasu na poznanie drużyny. Powiedziałem o tym Gianniemu - twierdzi Boniek. Jak widzi teraz ekipę trenera Brzęczka? Według szefa federacji, największym problemem jest obrona, gdzie jedynym doświadczonym zawodnikiem jest Kamil Glik. Znacznie lepiej jest w innych formacjach, a z konkretnych zawodników Boniek cytuje: Szczęsnego (o Fabiańskim nie wspomina), Lewandowskiego, Milika, Piątka oraz Krychowiaka. - Swoją dobrą grą (na początku sezonu) Piątek zaskoczył również wielu kibiców w Polsce, ale mnie nie, bo widziałem jak potrafi grać. Ma dobrą technikę, jest przygotowany fizycznie. Teraz musi rozwijać się w Genoi i pamiętać, że znakomicie zaczął, ale nie zawsze tak będzie. Na pytanie, czy po upływie kadencji w Polsce, w 2020 roku, Boniek będzie myślał o kandydowaniu do włoskiej federacji, prezes zostawia otwartą furtkę. - Mam dwa domy, we Włoszech i w Polsce. Będę miał wtedy 64 lata i jeszcze wiele planów, gdy wrócę do Rzymu. Nie widzę żadnych ograniczeń - przekonuje. I ujawnia, że jego przyjaciel Michel Platini, oczyszczony ostatnio z zarzutów korupcyjnych przez szwajcarską prokuraturę wróci do futbolu w przyszłym roku. RP