Jak wyszło? Wszyscy widzieli, że to był niewypał. Bardzo słaby mecz w wykonaniu napastnika Tottenhamu Hotspur i miażdżąca krytyka. 12. zawodnik Anglików, "człowiek, który zatrzymał Polskę", takie opinię najczęściej pojawiają się wśród kibiców. "Bo tak jest najłatwiej i typowo po Polsku. Skoro przegraliśmy, to musiał się znaleźć kozioł ofiarny. Teraz pewnie nikogo w Polsce nie obchodzi, że w piłkę gra jedenastu. Nie, teraz wychodzi na to, że grał tylko Rasiak i przeze mnie przegraliśmy. Ciekaw jestem, co by się mówiło, gdybyśmy jednak zremisowali. Pewnie byłoby tak: Anglicy zagrali bardzo słabo, dopisało nam wielkie szczęście, a awans wywalczyliśmy przypadkowo. Już taka nasza mentalność" - powiedział w "Super Expressie" zawodnik "Kogutów". Dlaczego "Rossi" nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywali? " Wszyscy wiedzą, że moją najsilniejszą stroną jest gra głową. Ale do tego potrzebne są akcje skrzydłami i wrzutki w pole karne. Wtedy mógłbym się przepchnąć i powalczyć o gola. A ile my mieliśmy dośrodkowań w trakcie meczu? W sumie trzy! No, to trochę za mało, żeby coś zdziałać. Stałych fragmentów gry, po których można by wrzucać piłkę do mnie, też zbyt wielu nie było" - stwierdził Rasiak. Jerzy Engel powiedział, że najgorzej po meczu z Anglią trzeba ocenić Rasiaka, który zna futbol wyspiarski, a do gry naszego zespołu nic nie wnosił. "Skoro pan Engel tak uważa, to dobrze. Niech sobie uważa. Dla mnie ważna jest opinia mojego trenera, a jest nim Paweł Janas. Dobrze by było pamiętać, z kim graliśmy. Anglia ma takich piłkarzy, że spokojnie może zdobyć mistrzostwo świata. Po meczu z nami ich trener, Eriksson, powiedział, że zagrali najlepsze spotkanie od kilku miesięcy. Ale mimo to jakoś nas nie rozgromili. Postawili nam bardzo trudne warunki. Walczyliśmy, ale nie daliśmy rady. Zagrałem słabiej niż zwykle, jednak tragedii nie będę z tego robił. Nie powinno się nikogo skreślać po jednym słabszym meczu" - zakończył piłkarz.