Już za rok Polska będzie gościć najlepsze drużyny do lat 21 w mistrzostwach Europy. Kadra Marcina Dorny nie gra w eliminacjach, bo udział w turnieju ma zapewniony. Regularnie rozgrywa więc spotkania towarzyskie, które mają ją przygotować do najważniejszej imprezy w 2017 roku. We wtorek na Arenie Lublin piłkarze Dorny zmierzyli się z młodymi Węgrami. W wyjściowym składzie zabrakło kilku zawodników, którzy za rok mogą stanowić o naszej sile podczas ME. Kontuzjowany jest np. Paweł Jaroszyński z Cracovii, a inni, jak np. Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Karol Linetty czy Bartosz Kapustka, regularnie dostają powołania do pierwszej reprezentacji Adama Nawałki. Z Węgrami szansę dostali więc ci, którzy wciąż muszą się pokazywać i walczyć o miejsce w 23-osobowej kadrze na przyszłoroczny turniej. Nazwiska i tak robią wrażenie, bo zagrali m.in. Mariusz Stępiński z FC Nantes, Paweł Dawidowicz z Benfiki Lizbona czy Krzysztof Piątek, który ostatnio przeszedł z Zagłębia Lubin do Cracovii za pół miliona euro. Bohaterem pierwszej połowy był jednak jego dobry kolega - Jarosław Jach z Zagłębia. Rosły środkowy obrońca (189 cm) precyzyjnie, tuż przy słupku, uderzył z rzutu wolnego i było 1-0. Polacy mieli kilka okazji. Dobrze funkcjonowała np. prawa flanka z Dariuszem Formellą i Tomaszem Kędziorą z Lecha Poznań. Na szpicy z przyzwoitej strony pokazywał się Mariusz Stępiński. Po przerwie właśnie dwójka z Lecha przeprowadziła świetną akcję na skrzydle, a w polu karnym czekał Stępiński. Dopadł do piłki, uderzył mocno, ale jego strzał sparował węgierski bramkarz. Goście z każdą minutą się rozpędzali. W drugiej części ich akcje były składne, a nasza obrona kilka razy dała się zaskoczyć. Pewny na linii był jednak Jakub Wrąbel.W 67. minucie wyśmienitego podania od Łukasza Monety nie wykorzystał Formella. Zbyt szybko zdecydował się na strzał, zamiast wcześniej się rozejrzeć. Jego uderzenie wybronił David Banai, który tego dnia był świetnie dysponowany. Kolejną sytuację kilka minut później zmarnował nieskuteczny Stępiński. Dostał piłkę w pole karne, ale przyjął ją tak, że poleciała wysoko nad poprzeczką, a do bramki wpadł... sam piłkarz.Węgrzy przeprowadzali kolejne akcje, a ich napór przyniósł skutek. W doliczonym czasie gry wyrównali. Po błędzie Kędziory głową do siatki Wrąbla trafił Daniel Prosser. Polska - Węgry 1-1 (1-0) Bramka: Jarosław Jach (27. min.) - Daniel Prosser (90. + 2.) Polska: Jakub Wrąbel - Tomasz Kędziora, Paweł Dawidowicz, Jarosław Jach, Łukasz Moneta - Dariusz Formella (77, Przemysław Frankowski), Jarosław Kubicki, Patryk Lipski, Krzysztof Piątek (66, Radosław Murawski), Arkadiusz Reca (66, Adam Buksa) - Mariusz Stępiński. Węgry: Dávid Banai - Donát Szivacski (66, Attila Osváth), Bence Lenzsér (65, Dávid Bobál), Péter Szilvási, Krisztián Tamás (58, Dávid Forgács) - Dániel Prosser, Benjámin Cseke, Márk Madarász (79, Kristóf Polgár), Dávid Márkvárt, Szabolcs Varga (58, Donát Zsótér) - Krisztián Géresi (65, Bence Mervó). Żółte kartki: Formella - Lenzsér, Tamás, Cseke, Prosser. Sędziował: Zbigniew Dobrynin (Polska). Widzów: 8 423.