Spotkanie rozpoczęło się minutą ciszy. Świat, również piłkarski, wciąż jest w szoku po wydarzeniach, które miały miejsce w piątek we Francji. Poza tym, piłkarze obu drużyn grają z czarnymi opaskami.W pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiali reprezentanci Ukrainy. Choć rocznikowo są młodsi od naszych reprezentantów, to spisują się bez zarzutu. W ich szeregach jest wielu graczy młodzieżowych drużyn Dynama Kijów i Szchtara Donieck. W 10. minucie przed znakomitą szansą stanęli Polacy! W polu karnym Ukraińców szalał Dariusz Formella, "nawinął" jednego z obrońców, ale jego strzał był zbyt słaby. Chwilę potem dobijał Patryk Lipski, ale niedokładnie.Bombardujemy bramkę Ukraińców! W 12. minucie najpierw uderzał Krzysztof Piątek, a chwilę potem Paweł Jaroszyński. W obu tych sytuacjach doskonale zachował się bramkarz gości. W 19. minucie z dystansu uderzał Adam Dźwigała. Źle jednak złożył się do strzału, a piłka poleciała wysoko nad poprzeczką bramki Ukraińców.Sześć minut później przed doskonałą szansą stanęli Ukraińcy. Po faulu Tomasza Kędziory, sędzia Mariusz Złotek podyktował rzut wolny z ok. 18 metrów. Do piłki podszedł Pawło Polehenko, ale uderzył wprost w mur. Od tego momentu to goście przejęli inicjatywę i byli znacznie groźniejsi od naszych reprezentantów. W 33. minucie bramkarz Jakub Wrąbel wybijał piłkę, a doszedł do niej dopiero... Krzysztof Piątek. Przed napastnikiem był już tylko bramkarz Roman Pidkiwka, ale ostatecznie to Ukrainiec był pierwszy przy piłce i wybił ją daleko poza własną połowę. W 40. minucie w pole karne gości chciał wbiec Jaroszyński, ale tuż przed nim powalił go Danyło Sahutkin. Do rzutu wolnego podszedł Patryk Lipski, który uderzył bardzo mocno, ale minimalnie niecelnie.Pierwsza połowa rozczarowała. Obie drużyny miały kilka okazji do zdobycia bramki, ale głównie były to szanse ze stałych fragmentów gry. Mało było składnych akcji, a trener Marcin Dorna musiał mieć pretensje do swoich podopiecznych, bo na tle młodszych Ukraińców nasza reprezentacja powinna wyglądać zdecydowanie korzystniej. Druga część mogła rozpocząć się dla "Biało-czerwonych" bardzo źle. Wprowadzony po przerwie Artem Radczenko uciekł Jaroszyńskiemu, ale w sytuacji sam na sam z Jakubem Wrąblem lepiej zachował się nasz bramkarz. W 54. minucie faulowany był Adam Dźwigała. Z rzutu wolnego piłkę wyśmienicie dorzucił Lipski, ale Jarosław Jach uderzył obok bramki. Na dodatek, w tej sytuacji sędzia odgwizdał spalonego. Trzy minuty później doszło do... identycznej sytuacji. Początek drugiej połowy był jeszcze senniejszy. Walka toczyła się głównie w środku pola, a więcej w tym meczu było fauli niż składnych akcji. W 65. minucie podanie na prawej stronie dostał Kamil Mazek. Skrzydłowy Ruchu Chorzów wbiegł w pole karne, ale zaplątał się w dryblingu, a piłka wyszła za końcową linię. Pięć minut później znów urwał się Mazek. Dośrodkował w pole karne, ale tam Piątek nie mógł opanować piłki, która wylądowała w rękach bramkarza gości. gdy nam akcje się nie układały, to Ukraińcy przeprowadzili jedną, szybka kontrę. Z głębi pola dokładne podanie dostał Roman Jaremczuk, który bez zastanowienia huknął z dystansu. Źle zachował się Rafał Makowski, który wcześniej nie przerwał tej akcji. Dorna odpowiedział natychmiast. Wprowadził na boisko trzech graczy, którzy mieli zniwelować straty. Wciąż brakowało jednak składnych akcji. W dodatku Dorna musiał też z konieczności zmienić Makowskiego. Piłkarz Legii doznał poważniejszego urazu i nie mógł kontynuować gry. Zastąpił go Krystian Nowak z Podbeskidzia Bielsko-Biała.W 82. minucie bliski wyrównania był Michał Przybyła. Polak przyjął piłkę w polu karnym, odwrócił się, ale jego strzał zdążyli zablokować obrońcy gości. Ukraińcy nie zamierzali jednak odpuszczać. Straszkiewicz dograł do Habeloka, a ten zdecydował się na strzał z ok. 18 metrów. Fenomenalną interwencją popisał się Wrąbel, który przeniósł piłkę nad poprzeczką. Obrona w tej sytuacji znów zachowała się fatalnie.Już w doliczonym czasie gry na 2-0 mógł strzelić Wachiberadze. Pomocnik gości, który tego dnia rozgrywał bardzo dobre spotkanie, uderzył jednak nad poprzeczką. Chwilę potem Bilonoh wychodził na czystą pozycję, ale w ostatniej chwili piłkę na aut wybił Jonatan Straus. - Przez dłuższą chwilę mieliśmy wszystko pod kontrolą. Stracona głupio bramka wszystko zmieniła. Tak to już jest. Brak skuteczności, brak strzałów, brak dokładności... Trzeba się pozbierać i do następnego meczu podejść inaczej - uważa Paweł Jaroszyński, lewy obrońca reprezentacji przed kamerami Polsatu Sport. - W pierwszej połowie to my dominowaliśmy. W drugiej to się zmieniło. Przestaliśmy grać w piłkę i to Ukraina nas zdominowała - dodał Jaroszyński.- Mieliśmy sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i inaczej prowadzić grę. Żelazną zasadą jest, by wykorzystać swoje szanse, a potem być uważnym w defensywie. Te działania w obronie powinny być skuteczniejsze, nie powinniśmy stracić bramki - uważa trener Dorna. Polska U-21 - Ukraina U-20 - 0-1 (0-0) Gol: Jaremczuk (72. min.) Żółte kartki: Kędziora, Stolarski - Ochigawa, Wachiberadze. Polska: Wrąbel - Kędziora (85. Straus), Makowski (78. Nowak), Jach, Jaroszyński (85. Stolarski) - Frankowski (73. Kobylański), Uryga (73. Nalepa), Lipski, Dźwigała (62. Murawski), Formella (62. Mazek) - Piątek (73. Przybyła).Ukraina: Pidkiwka - Polehenko, Sahutkin, Ochigawa, Kaplijenko - Kuzyk (67. Bilonoh), Wachiberadze (90. Chachua), Łukianczuk, Zubkow (67. Straszkiewicz), Kabajew (46. Radczenko) - Jaremczuk (73. Habelok). Widzów: 3 468. Sędziował: Mariusz Złotek.