W porównaniu z poprzednim meczem z Czarnogórą trener Waldemar Fornalik dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie. Zamiast zdyskwalifikowanego za czerwoną kartkę Ludovica Obraniaka zagrał Marek Saganowski, a Kamila Grosickiego zastąpił Adrian Mierzejewski. Roszady te spowodowały też zmianę ustawiania. Nasz selekcjoner zdecydował zagrać duetem napastników. Wiadomo, że w tym meczu interesowało nas tylko i wyłącznie zwycięstwo. Polacy zaczęli bojowo, wysokim pressingiem. Już w pierwszej minucie z ostrego kąta strzelał Mierzejewski. Chwilę później nad poprzeczką główkował Saganowski. Ale rywale wcale nie zamierzali łatwo oddać pola. Po faulu Kamila Glika, rzut wolny egzekwował Alexandru Suvorov. Pomocnik Cracovii przymierzył idealnie pod poprzeczkę, ale Przemysław Tytoń był na posterunku i wybił piłkę na rzut rożny. Po tym niezłym początku gra stała się nuda. Polacy nie byli w stanie przeprowadzić groźnej akcji, poczynania "Biało-czerwonych" zaczęły nawet irytować kibiców na trybunach. Wreszcie dwójkową akcję rozegrał nasz duet z Borussii Dortmund. Jakub Błaszczykowski zagrał "klepkę" do Łukasza Piszczka, a ten został przewrócony w polu karnym. Arbiter chwilę się zawahał, ale podyktował "jedenastkę". Niezawodny ostatnio egzekutor rzutów karnych - Błaszczykowski spisał się jak należy. Pewny strzał naszego kapitana dał prowadzenie "Biało-czerwonym". Był to pierwszy gol strzelony przez reprezentację na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. Nasi nie poszli jednak za ciosem, a chwilę później mogło być 1-1. Po składnej akcji rywali lewą stroną do piłki doszedł Igor Picusciac, ale minimalnie spudłował w idealnej sytuacji. W przerwie trener Fornalik zdecydował się wprowadzić za Saganowskiego ulubieńca wrocławskich kibiców - Waldemara Sobotę, który do tej pory miał tylko jeden występ w reprezentacji w mało ważnym spotkaniu towarzyskim z Bośnią i Hercegowiną. Wejście skrzydłowego Śląska nie poprawiło jakości naszej gry ofensywnej. Wciąż brakowało szybkich, składnych akcji, a przede wszystkim strzałów. W 59. minucie kibice wreszcie mieli okazję, aby poderwać się z miejsc. Po odegraniu piłki przez Roberta Lewandowskiego, w niezłej sytuacji strzeleckiej znalazł się Piszczek, lecz trafił w boczną siatkę. Od czasu do czasu groźnie atakowali też rywale. Z dystansu strzelali Suvorov, Georghi Ovseannicov (też grał kiedyś w Cracovii) oraz Petru Racu (był najbliżej powodzenia). W 70. minucie Mołdawianie przez dłuższy rozgrywali piłkę, nasi nie potrafili jej odebrać, co trybuny skwitowały głośnymi gwizdami. Obudziło to naszych zawodników, którzy przeprowadzili groźną akcje, a dobrej okazji nie wykorzystał Mierzejewski. Potem groźny strzał oddał wprowadzony na boisko Artur Sobiech, a po rzucie rożnym Marcin Wasilewski wpakował nawet piłkę do siatki, lecz był na spalonym. Pokazał się również Lewandowski, którego strzał z kąta zdołał sparować Stanislav Namasco. To był okres dobrej gry Polaków i został wreszcie nagrodzony golem! Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła na skrzydło do Błaszczykowskiego, ten precyzyjnie dośrodkował, a Jakub Wawrzyniak popisał się celnym strzałem głową. Nasi już do końca dominowali na boisku, a ich wygrana mogła przybrać nawet okazalsze rozmiary. Ostatecznie nasze konto wzbogaciliśmy o trzy punkty i dwa gole. Teraz kolej na Anglię. Polska - Mołdawia 2-0 (1-0) Bramki: Jakub Błaszczykowski (33. z rzutu karnego), 2-0 Jakub Wawrzyniak (81) Polska: Tytoń - Piszczek, Wasilewski, Glik, Wawrzyniak - Błaszczykowski, Borysiuk (76. Krychowiak), Polanski, Mierzejewski (71. Sobiech) - Saganowski (46. Sobota), Lewandowski. Mołdawia: Namasco - Racu, Epureanu, Armas, Golovatenco - Patras (46. Ovseannicov), Covalciuc, Ivanov (73. Onica), Gatcan, Suvorov (81. Alexeev) - Picusciac. Sędziował: Ilias Spathas (Grecja. Żółte kartki: Wasilewski (Polska); Catcan (Mołdawia) Widzów ok. 30 tysięcy. Michał Białoński, Waldemar Stelmach, Grzegorz Wojtowicz z Wrocławia Zobacz tabelę w "polskiej" grupie Zobacz wyniki i tabele eliminacji MŚ 2014