Porażką z Holandią 1-2 polscy piłkarze zakończyli w środę tegoroczne występy, na które z powodu przełożonych mistrzostw Europy złożyły się jedynie mecze w Lidze Narodów i spotkania towarzyskie. W grupie A1 biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce, za Włochami i Holandią. Wyprzedzili jedynie Bośnię i Hercegowinę. Majdan oceniając rozegrane na Stadionie Śląskim spotkanie z Holandią, w którym decydujące o porażce gole podopieczni trenera Jerzego Brzęczka stracili w ostatnim kwadransie, wskazał, że w wykonaniu Polaków był to lepszy mecz niż niedzielny z Włochami (0-2). "Ale chyba gorzej już być nie mogło. Bardzo nie podobało mi się nasze nastawienie w wyjazdowych spotkaniach z Włochami i Holendrami. Było w nich za dużo respektu i defensywnej taktyki. W środę spróbowaliśmy już narzucić swój styl, nawet kosztem dochodzenia rywali do sytuacji. Oczywiście Holendrzy czasami zbyt często, a czasem zbyt łatwo tworzyli sobie okazje bramkowe i to w sytuacjach, w których nie mieli za wiele miejsca" - powiedział PAP uczestnik mistrzostw świata w Japonii i Korei. Jak dodał, ten mecz pokazał, że największą bronią w ofensywie biało-czerwonych są szybcy skrzydłowi, których rolę dobrze wypełnili wchodzący do seniorskiej kadry strzelec gola Kamil Jóźwiak i Przemysław Płacheta. "Czasem musimy zejść na ziemię. Nie sądzę bowiem, że jesteśmy w stanie grać na poziomie Holendrów i Włochów, a na pewno nie jesteśmy drużyną, która z mocnymi rywalami będzie kreować grę. Agresywni przeciwnicy są w stanie odbierać nam piłkę i przenosić ciężar gry pod nasze pole karne. Ale wtedy możemy wykorzystać wolne boczne sektory boiska za sprawą szybkich skrzydłowych i podłączających się skrajnych obrońców. Zresztą jeśli przypominam sobie nasze najlepsze mecze, to zawsze były w nich bardzo aktywne skrzydła" - tłumaczył Majdan.