Takie rzeczy chyba tylko u nas. Od zera do bohatera. A za chwilę w drugą stronę. Jazda... Nie ma się co na to zżymać. Trzeba się przyzwyczajać. Jakie były zadania przedstawione przed selekcjonerem przez prezesa PZPN Zbigniewa Bońka? Awans na mistrzostwa Europy. Wykonane. Wprowadzenie do zespołu większej liczby młodych piłkarzy. Wykonane. Utrzymanie pierwszej dywizji w Lidze Narodów, a tym samym szansa na "lepszy" koszyk przed losowaniem eliminacji do mistrzostw świata. Zrobione! Przed czasem, bo po czterech meczach, po których Polska zajmuje pierwsze miejsce w grupie pamiętając oczywiście, że jako jedyna jest już po dwóch meczach z Bośniakami. Czy dziś ktoś będzie miał jeszcze czelność naśmiewać się z Jerzego Brzęczka? Satysfakcje musi mieć nie tyko on sam, ale i władze federacji, że nie ugięły się pod naporem krytyki i "hejtu". A także... Małgorzata Domagalik. Tak przy okazji: jestem w trakcie lektury "W grze" i nie podzielam ogólnej opinii, że to książkowy gniot. Zanim ktoś podniesie kamień, niech przeczyta. Selekcjoner przez te dwa październikowe tygodnia sporo przeszedł. Najpierw atak koronawirusa i "za książkę". Później zakażenie Macieja Rybusa i Piotra Zielińskiego oraz niepewność podczas każdego z kolejnych badań. W końcu zdane reprezentacyjne testy Sebastiana Walukiewicza, Jakuba Modera, Michała Karbownika, odrestaurowanie Karola Linetty’ego i właściwe wykorzystanie Jacka Góralskiego i Mateusza Klicha. Drużyna ma głębię, która będzie potrzebna także w eliminacjach do Mundialu jak i podczas finałów Euro. A trener ma tak potrzebną mu chwilę spokoju. Oby dłużej niż tylko do listopada. Bożydar Iwanow