Damian Kądzior przeprowadzkę z Górnika do Dinama traktuje jak zrobienie dwóch kroków do przodu za jednym zamachem. Kusił go Lecha Poznań, on jednak wybrał Dinamo i Bjelicę, który w maju, po rozstaniu się z "Kolejorzem" natychmiast znalazł zatrudnienie w Zagrzebiu. - Gdybym wybrał Lecha, to za rok, ewentualne oferta z Dinama mogłaby być następnym etapem mojego rozwoju, a tak od razu wykonałem dwa kroki we właściwym kierunku - podkreśla nowa twarz reprezentacji Polski. Szczęśliwe wybory młokosa, Bjelica robi furorę Trzeba przyznać, że jak na razie Kądzior dokonuje dobrych i szczęśliwych wyborów. Miał nosa, gdy rok temu uciekał z Cracovii do Górnika Zabrze. "Pasy" znowu bronią się przed degradacją z Ekstraklasy. Z Lechem mógłby się bić co najwyżej o mistrzostwo Polski, a z Dinamem dominuje nie tylko w lidze wicemistrzów świata, ale też smakuje występów w Lidze Europy. W pierwszej kolejce zagrzebianie odprawili 4-1 Fenerbahce Stambuł. W Polsce nikt nie płakał za Nenadem Bjelicą, z którym "Kolejorz" nie miał sobie równych w części zasadniczej ubiegłego sezonu, ale w finałowych siedmiu kolejkach się rozsypał. Zapytaliśmy o opinię na jego temat dziennikarzy z Zagrzebia, którzy na derby z Hajdukiem przyjechali do stolicy Dalmacji. - To najlepszy trener Dinama od 10 lat - przekonują. Nie chodzi tylko o to, że w trzy tygodnie Bjelica przypieczętował z Dinamem mistrzostwo kraju i zdobył Puchar Chorwacji, ale przede wszystkim o sposób, w jaki ułożył na nowo zespół, po sprzedaniu za 26,5 mln euro trzech piłkarzy: stopera Filipa Benkovicia (do Leicester City za 14,5 mln euro), Ante Corica (za 6 mln do Romy) i Borny Sosy (za 6 mln do VfB Stuttgart). Do awansu do Ligi Mistrzów Dinamo zabrakło niewiele, jest Liga Europy i marsz po 20. mistrzostwo kraju w historii. Od 2006 roku hegemonię Dinama przerwała tylko raz Rijeka, w 2017 r. Dziennikarze z Chorwacji, nie tylko przez wrodzoną gościnność, przekonują mnie, że polska Lotto Ekstraklasa jest mocniejsza od ich ligi. Przytaczam im fakty: nasze eksportowe zespoły rekordowo szybko pożegnały się z eliminacjami do LM i LE, a poza tym, wyróżniający się u nas zawodnicy przenoszą się do nich. Nie chodzi tylko o Kądziora, ale też o Emira Dilavera, Maria Szituma, którzy przeszli z Lecha do Dinama, czy Adama Gyurcso - Pogoń sprzedała Węgra za 450 tys. euro do Hajduka. Derby Chorwacji nie zachwyciły. Zabrakło bramek i sytuacji. Kilka popisowych rozegrań piłki na jeden kontakt w gąszczu nóg, głównie w wykonaniu przyjezdnych, to za mało jak na zawody tak wielkich firm. - Przyszło prawie 22 tys. ludzi i oni oczekiwali, że będzie show - zwroty akcji, emocje, bramki, a nie 0-0 po bezbarwnym meczu - komentował w rozmowie z Interią Sinisza Vicko z Radia Bracz. Amatorzy pirotechniki przerwali derby O źle pojęte fajerwerki zadbali kibice Hajduka, których łączy przyjaźń z fanami Górnika Zabrze. Odpalili świece dymne, granaty hukowe i kilkoma racami obrzucili murawę, co w 63. min wywołało kilkuminutową przerwę w meczu. Oddział strażaków miał pełne ręce pracy. Damian Kądzior, który w ostatnich siedmiu meczach ligowych, a także w pucharowym spotkaniu z HNK Mravice grał od pierwszych minut, tym razem wszedł jako pierwszy z ławki, w 61. min. Na prawym skrzydle zastąpił Mislava Orszicia. Polak szarpnął kilka razy, wywalczył rzut wolny kilka metrów za polem karnym, po którym nieskutecznie dośrodkował Dani Olmo. Damian skutecznie zabezpieczył swą stronę w defensywie, blokując raz dośrodkowanie Adama Gyurcso. Jak w derbach Chorwacji wypadki inni starzy znajomi z Ekstraklasy? Adam Gyurcso w Hajduku wykonuje wszystkie stałe fragmenty gry, ale ustawiony na lewej flance chyba się marnuje. Prawa należy do dryblera, jakim jest Brazylijczyk Jairo. Były piłkarz Pogoni często rozgrywał ataki na jeden kontakt, z podłączającym się obrońcą Filipem Steliano. Węgier nie drybluje tak często jak robił to w Polsce. Gdy w 41. min zdecydował się po raz pierwszy na grę "jeden na jednego", od razu wywalczył rzut wolny z 25 m, zmuszając do faulu Izeta Hajarovicia. Sam też z wolnego ustrzelił stojącego w murze Amira Rrahmaniego. W drugiej połowie przez kilka minut Adam grał na prawym skrzydle, ale szybko wrócił na lewe. Emir Dilaver, za którego według Transfermarktu Dinamo zapłaciło Lechowi 800 tys. euro (chorwaccy dziennikarze mówią jednak o kwocie 400 tys. euro), kieruje defensywą mistrza Chorwacji. On decyduje, gdzie ustawi się linia spalonego, wyprzedza ofensywnych piłkarzy rywali w przyjęciu piłki. We wprowadzaniu piłki do ataku pomaga mu pozyskany z Saint-Etienne obrońca Kevin Theopile- Catherine. Na środku pomocy Dinamo ma swojego Andreę Pirlo sprzed 15 lat, tyle że nazywa się Ivan Szunjić. Ma dopiero 21 lat, jest go wszędzie pełno, pokazuje się do gry, łata dziury, podwaja krycie, reguluje tempem. Takiego pomocnika w Ekstraklasie nie znajdziecie. W pomocy Hajduka nie oszczędzał się Mirko Ivanovski, który w sezonie 2012/2013 bronił barw Arka Gdynia. Był jednym z bardziej agresywnych piłkarzy na boisku, zresztą nieprzypadkowo dostał żółtą kartkę. Serca do walki, pracowitości nie można mu było odmówić, ale umiejętności jego koledzy z Dinama mieli wyższe. Wyprawa do Splitu dla dziennikarza z Polski jest miłym z doświadczeniem. Chorwacja, a Dalmacja szczególnie jest wdzięczna Polsce za to, że jej obywatele tak chętnie odwiedzają ten region podczas wakacyjnych wypraw. - W ostatnie wakacje co piąty turysta był z waszego kraju. Z Polski przyjeżdżają całe rodziny, nikt na nic nie narzeka, współpraca jest znakomita - powiedział nam red. Sinisza Vicko. Miło słyszeć taką wizytówkę Polaków w kraju wicemistrzów świata. Także żurnaliści z Zagrzebia w samych superlatywach wypowiadają się o Kądziorze. - Być może w następnych okienkach transferowych sprowadzę kolejnych Polaków - mówi nam Nenad Bjelica. Mimo gigantycznych wpływów branży turystycznej Chorwacji nie stać na poprawę infrastruktury stadionowej. Stadion Poljud niczym się nie różni od 2001 r., gdy udanie z Hajdukiem Split rywalizowała na nim Wisła Kraków, prowadzona przez Franza Smudę, a i tak jest jednym z nowocześniejszych obiektów w kraju. W Dalmacji mają inne priorytety. Przy Stadionie Poljud powstanie mała nowoczesna arena na 1000 kibiców, z miejscami dla mediów i VIP-ów, z myślą o drużynach juniorskich i rezerwach, występujących na zapleczu chorwackiej ekstraklasy. Taka inwestycja, z myślą o rezerwach, w dobie, gdy np. Wisła i Cracovia je zlikwidowały? Chorwaci wiedzą, że bez mocnej podstawy nie zbuduje się silnej piłkarskiej piramidy. Po serii dziewięciu gier Dinamo jest liderem, Hajduk zajmuje szóstą lokatę. 9. kolejka chorwackiej ekstraklasy: Hajduk Split - Dinamo Zagrzeb 0-0 Hajduk: Posavec - Juranović, Vuczur, Lopez Borja, Steliano - Palaversa, Barry, Caktasz - Jairo (80. Jradi Zakaria), Ivanovski (86. Ahmed Said), Gyurcso (90.+2. Tudor). Dinamo: Livaković - Stojanovic, Dilaver, Theophil Catherine, Rahmani - Szunjić - Hajrović (62. Ademi), Gojak, Olmo, Orszić (61. Kądzior) - Gavranović (90.+4 Petković). Żółte kartki: Ivanovski, Palaversa, Barry oraz Teophil Catherine Widzów: 21 472 Ze Splitu Michał Białoński