Spotkanie ma obejrzeć na stadionie 11 tys. kibiców, z czego tysiąc będzie z Polski. Jeszcze w czwartkowe popołudnie, przez nikogo niepokojeni weszliśmy na płytę stadionu, zaglądnęliśmy do skromnych szatni. W piątkowe przedpołudnie wokół najważniejszej areny piłkarskiej Czarnogóry zaroiło się od barier, szlabanów, wozów policyjnych i ochrony. - Pojawiły się też służby techniczne, które zdemontowały plastikowe foteliki z sektora przeznaczonego dla polskich kibiców. - Wiemy na co ich stać, nie chcemy tu mieć grilla z tworzywa sztucznego - wyjaśniali. - Wielu hoolsów z Polski wybiera się na ten mecz? - zapytał nas rosły ochroniarz. Nie chcieliśmy go straszyć pogłoskami o hordzie rzekomo zmierzającej na ustawkę, więc odparliśmy: - Chuligani w Polsce nie interesują się reprezentacją, tylko sieją ferment przy kilku największych klubach. - Nie wierzę, wiem, że tu się wybierają, a wasi hoolsi są najsilniejsi na świecie - stwierdził. - Angielscy są chyba groźniejsi - oponowaliśmy. - Mieliśmy tu całą trybunę Anglików i upilnowało ich dwóch funkcjonariuszy, w tym jedna policjantka. Podczas wizyty Śląska z waszymi mieliśmy znacznie trudniej - opowiadał. Dodał też, że nie będzie tolerowania żadnych wybryków Polaków. Polskich fanów dzień przed meczem i w piątkowe południe do Podgoricy dotarło niewielu. Za swoją bazę obrali leżącą o 65 km na zachód nadmorską Budvę. - W świecie piłkarskim przyjęło się, że stadiony pomagają swoim drużynom, ale to zjawisko jest szczególnie widoczne właśnie w Serbii i Czarnogórze - podkreśla dyrektor reprezentacji Polski do spraw mediów - Tomasz Rząsa. - Miałem przyjemność grać w Partizanie Belgrad, gościliśmy również w Podgoricy, więc wiem, że na tym stadionie potrafi być szczególnie gorąco. Kibice wiszą ci niemal na głowie. Z okresu gry w Lidze Mistrzów pamiętam zresztą wizyty na naszym stadionie w Belgradzie takich ekip jak Real Madryt, FC Porto, czy Olympique Marsylia. Działo się z nimi coś dziwnego - na naszym terenie świetni piłkarze tracili połowę swojej wartości, dzięki czemu między innymi nie przegraliśmy u siebie żadnego meczu. Rząsa ma nadzieję, że "Biało-czerwoni" wytrzymają presję z trybun. - Mamy tu wyselekcjonowanych najlepszych piłkarzy, którzy będą walczyć o ważny cel dla całego kraju. Wierzę, że poradzą sobie nawet w tak ciężkich warunkach - dodaje. Jak przystało na kraj, w którym po raz ostatni deszcz padał pół roku temu, a na dodatek finansowo też nikomu się nie przelewa, murawa stadionu jest w nędznym stanie. Bramkarz Orłów - Przemysław Tytoń, który gościł tu kilka tygodni z PSV Eindhoven i drugi trener - Marek Wleciałowski (był w Podgoricy ze Śląskiem) podkreślają, że i tak trawa wygląda o niebo lepiej niż wtedy. - Czarnogórcy przygotowali ją najlepiej jak mogli, żeby ułatwić sobie zadanie. Nie zapominajmy, że technika jest ich wielkim atutem - podkreśla Rząsa. Po przedpołudniowym rozruchu dla pobudzenia mięśni kadrowicze Fornalika mieli odprawę taktyczną. O godz. 14 zjedli obiad, a na stadion udadzą się dopiero po godzinie 18. Nie muszą się spieszyć, gdyż z hotelu Podgorica, w którym osiedli, na Stadion pod Goricą mają niespełna kilometr. Z Podgoricy Michał Białoński <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/czarnogora-polska,3513">Dołącz do relacji tekstowej na żywo z meczu Czarnogóra - Polska</a> <a href="http://www.rmfon.pl/play,90">Posłuchaj relacji Michała Białońskiego i Macieja Jermakowa z meczu Czarnogóra - Polska </a>