Tomasz Zahorski to jeden z nielicznych zawodników w polskiej lidze, któremu zmiana pozycji na boisku, nie przysparza żadnych problemów. Nie ma dla niego znaczenia, czy trener ustawia go na lewym czy prawym skrzydle boiska, nie obca jest mu także gra w środku drugiej linii. W Górniku, trener Wieczorek ma duży komfort pracy, z racji tego, że Tomasz na każdej pozycji sprawdza się doskonale. W kadrze Leo Beenkakkera, występuje zazwyczaj jako prawoskrzydłowy i właśnie o tą pozycje rywalizuje z Łukaszem Piszczkiem. Batalię piłkarzy o wyjazd na Euro, jak dotąd wygrywa chyba Zahorski, który strzelił niedawno w lidze dwie bramki i poprowadził swój zespół do zwycięstwa nad odra Wodzisław. Na korzyść Zahorskiego, przemawia także fakt, jego regularnych występów w Górniku Zabrze, czego nie można powiedzieć o Piszczku, który w Hercie Berlin grywa tylko "ogony". Także w ostatnim sprawdzianie kadry Leo Beenkakkera przeciwko reprezentacji USA, Piszczek wypadł blado. "Łukasza nie chcę oceniać, bo to nie moja rola" - zaznacza Zahorski. "Robię natomiast wszystko, by przekonać trenera Beenhakkera swoją postawą na boisku. Selekcja negatywna i ewentualnie wpadki kolegów nie interesują mnie" - dodaje. Tomasz Zahorski spokojnie podchodzi do sprawy swojego ewentualnego wyjazdu na Euro i jak sam przyznaje nie czuje się pewniakiem w kadrze prowadzonej przez Holendra. "Wcale nie uważam, że moja pozycja nie jest zagrożona. Owszem, czuję się w reprezentacji coraz pewniej, ale dobrze będzie jak w kolejnych meczach potwierdzę wysoka dyspozycję. Dwie bramki z Odrą to będzie jeden z moich atutów w walce o wyjazd na mistrzostwa. A jeśli jeśli trener Wieczorek celowo rzuca mnie na różne odcinki, by pokazać jak wszechstronnym jestem piłkarzem, to tym dla mnie lepiej" - przyznał piłkarz w "Przeglądzie Sportowym"