<a href="http://sport.interia.pl/forum/przegralismy-dzisiejsze-spotkanie-niemcy-polska-3-1-tematy,dId,2703365," target="_blank">Orły przegrały z Niemcami - dyskutuj o meczu tutaj!</a> <a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-lubie-kibicowac-naszym,465.html" target="_blank">Sprawdź, kiedy gramy z Gibraltarem, Szkocją i Irlandią!</a> - Po 20 minutach obawiałem się, ze możemy zostać rozbici. Na szczęście po raz kolejny pokazaliśmy, że mamy wartościowych ofensywnych zawodników i też potrafiliśmy zagrozić bramce rywali. Szkoda zmarnowanych sytuacji. Zwłaszcza Roberta Lewandowskiego, który trudniejszą wykorzystał, a łatwiejszej, po błędzie Neuera przy wybiciu piłki, nie udało mu się zamienić na gola - dodał. Popularny "Bobo" nie ukrywał jednak, że gospodarze odnieśli zasłużone zwycięstwo, a wynik powinien być zdecydowani wyższy. - To było bardzo atrakcyjne widowisko, które mogło podobać się kibicom. Wiele do życzenia pozostawiała jednak dyscyplina taktyczna i odpowiedzialność piłkarzy obu zespołów. W pewnym momencie obowiązywał schemat obrona-atak, atak-obrona. Ten mecz mógł się zakończyć rezultatem 7-4 albo nawet 8-5 dla Niemców, którzy za wszelką cenę starali się wjechać z piłką do naszej bramki - analizował. Były asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski uważa, że "Biało-czerwonym" nie udało się wykorzystać słabszych ogniw rywali, do których zaliczył zwłaszcza bocznych obrońców - Jonasa Hectora oraz Emre Cana. - Can jest silny jak byk, ale surowy jak befsztyk. Wydaje mi się, że za późno wszedł na boisko Błaszczykowski. Miałem też nadzieję, że arogancja gospodarzy, ich pycha i nadmierna pewność siebie, wyrażająca się w rozgrywaniu piłki przez Neuera, Boatenga i Hummelsa, zostanie ukarana - zauważył. Jego zdaniem, w polskim zespole trzeba dokonać pewnych korekt, bo dla niektórych zawodników reprezentacja to jednak za wysokie progi. - Byłem pod wrażeniem postawy naszych zawodników, którzy zagrali z ogromnym poświęceniem, zaangażowaniem i agresją. W tym elemencie nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Widać jednak wyraźnie, zwłaszcza kiedy wszedł Guendogan, że dla Szukały ten futbol jest za szybki. Łukasz się gubi i trzeba szukać drugiego stopera. Zawiódł mnie również trochę Arkadiusz Milik, który moim zdaniem zagrał zbyt statycznie - ocenił. 65-letni trener komplementował szczególnie Macieja Rybusa, który wystąpił na lewej obronie. - To jest dla mnie zaskoczenie na 200 procent. Maćka uznaję też za największe odkrycie tego meczu. Meczu co prawda przegranego, ale nie robiłbym z tego tragedii. Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, a takie spotkania jak prawie rok temu w Warszawie, kiedy wygraliśmy z Niemcami 2-0, zdarzają się raz na wiele lat. We Frankfurcie nic wielkiego się nie stało. Znajdujemy się na drugim miejscu w grupie i jestem przekonany, że właśnie z tej pozycji awansujemy do mistrzostw Europy - podsumował Kaczmarek.