- Ewa jest najlepszą futbolistką w Europie w tej kategorii wiekowej - przyznał jeden z działaczy PZPN. Kariera niespełna 17-letniej piłkarki zaczęła się jak wiele podobnych w futbolu kobiecym - od wspólnej gry z chłopcami. - Z kolegami z podstawówki grałam w Wieleninie (woj. łódzkie). Zaczynałam w wieku siedmiu-ośmiu lat. Prowadził nas trener Piotr Kozłowski, z którym do tej pory mam kontakt. Podczas jednego z turniejów w Uniejowie zobaczył mnie szkoleniowiec Medyka Konin Roman Jaszczak i od pierwszej klasy gimnazjum gram w tym klubie - powiedziała Ewa, która pochodzi z małego Pęgowa koło Uniejowa. - Dlaczego wybrałam futbol? Mój kuzyn przyjeżdżał do Pęgowa i zachęcał do futbolu. Wkrótce wspólnie kopaliśmy piłkę - wspomina. Umiejętnościami zawodniczki, która występuje w ataku (lub w pomocy), zachwycali się m.in. dziennikarze zagraniczni, obserwujący zakończone w piątek w szwajcarskim Nyonie mistrzostwa Europy. Młoda Polka została okrzyknięta "Leą Messim". Do słynnego Argentyńczyka porównano ją także na oficjalnej stronie UEFA. - Podobno chodzi o styl gry. To bardzo miłe, ale nie czuję się na siłach, żeby porównywać się z takim zawodnikiem - powiedziała Ewa, przyznając jednocześnie, że jej sympatie piłkarskie są... inne. - Uwielbiam Cristiano Ronaldo, właśnie jemu kibicuję, choć oczywiście Messi też jest wielkim piłkarzem. Jeśli chodzi o ulubione kluby, to jest nim dla mnie Real Madryt, a w naszym kraju Widzew Łódź i Lech Poznań. Moje atuty? Drybling, szybkość i strzelanie bramek, ale lubię też podawać - powiedziała. Pajor świetnie radzi sobie także w dorosłym futbolu, o czym świadczy niedawny finał Pucharu Polski, w którym Medyk Konin pokonał mistrza kraju Unię Racibórz 2-1. Ewa weszła na boisko w drugiej połowie, przy stanie 0-1, ale zdołała zdobyć dwie bramki i zapewnić swojej drużynie trofeum. - Cenię sobie te dwie bramki, ale miło wspominam również gole w takich imprezach jak Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży do lat 16 z kadrą Wielkopolski. Nie ukrywam, że na poziomie juniorskim gra się łatwiej. Tam nie ma jeszcze presji. Można wyjść na boisko i bawić się piłką. W seniorach dużą rolę odgrywa taktyka, dochodzi obciążenie psychiczne - przyznała Pajor, która obecnie uczy się w Liceum Ogólnokształcącym w Koninie. - Ciężko jest godzić sport z nauką, zostaje mało czasu na odrabianie lekcji, ale jakoś muszę sobie z tym radzić - dodała. Polskie piłkarki wywalczyły awans do mistrzostw Europy w turnieju rozgrywanym na przełomie marca i kwietnia w Austrii. Wygrały tam z drużynami Irlandii 2-1, Norwegii 3-0 i zremisowały z zespołem gospodarzy 1-1. To była druga runda kwalifikacji, wcześniej "Biało-czerwone" zajęły drugie miejsce na Słowacji (wygrały z gospodyniami 4-0, z Wyspami Owczymi 3-0 i przegrały z Hiszpankami 0-3). W finałowym turnieju ME w Nyonie zespół Zbigniewa Witkowskiego najpierw pokonał Belgię 3-1, a w meczu o złoty medal wygrał 28 czerwca ze Szwecją 1-0. - Najtrudniejszy mecz w drodze do złota? Z Hiszpanią w pierwszej rundzie kwalifikacji, ale to była - moim zdaniem - wpadka, po prostu gorsza dyspozycja dnia - wspomina piłkarka. Teraz, podobnie jak koleżanki ze złotej drużyny Witkowskiego, jest jedną z bohaterek futbolu kobiecego w Europie. Selekcjoner "Biało-czerwonych" nie ukrywa, że większość jego podopiecznych już znajduje się w kręgu zainteresowań zagranicznych klubów. W Polsce kobiecy futbol, choć rozwija się dynamicznie, nie może zaoferować takich warunków jak na Zachodzie, co przyznaje również Pajor. - W polskiej piłce kobiecej nie ma wielkich pieniędzy. Jeśli ktoś chce grać na wysokim poziomie, za duże pieniądze, musi wyjechać z kraju. Chciałabym uzyskać angaż w zagranicznym zespole. Moje dorosłe koleżanki z klubu grają zawodowo, ale także pracują. Godzą jedno z drugim. Czy otrzymałam już oferty zagraniczne? Ja nic nie słyszałam, może trener coś wie. Na razie żyję tym, że zdobyłam mistrzostwo Europy - zakończyła uśmiechnięta futbolistka.