INTERIA.PL: Gdy przedwczoraj rozmawialiśmy, to nie wierzył Pan, że zagra, a tu pierwszoplanowa postać. Rafał Murawski, pomocnik reprezentacji Polski i Lecha Poznań: To prawda, nie wierzyłem, że zagram. Cieszę się, że trener dał mi szansę,. Starałem się wykorzystać ją jak najlepiej. Strzeliłem bramkę, więc mam powody do satysfakcji. Skąd ten spokój pod bramką w sytuacji z 28 minuty? Nie wiem. To była chwila, uderzyłem obok bramkarza. Wyczekał Pan do końca i nie spalił tej akcji. Szczerze mówiąc, nie wiem jak to się stało. To była chwila. Rzadko do takich sytuacji dochodzę. Dostałem super podanie od Mariusza Lewandowskiego. Nic, tylko wykorzystać. Sił nie brakowało po bieganinie na takim boisku? Oj, było ono bardzo grząskie. Naprawdę były ciężkie warunki. W końcówce brakowało trochę sił, ale myślę, że ogólnie było ich sporo. Skład nie zaskoczył Pana? Lewy obrońca Jakub Wawrzyniak zagrał na środku pomocy. Trener chciał tak, a nie inaczej. Każdy mu ufa. Przede wszystkim zagraliśmy dobre spotkanie, więc myślę, że te pomysły "wypaliły". Trener Kaczmarek ocenia, że był Pan najlepszy na boisku. Miło to słyszeć, ale ja nie spodziewałem się, że zagram w obu meczach eliminacyjnych. Najważniejsze, że wywalczyliśmy sobie awans na mistrzostwa Europy. Kiedy dowiedział się Pan, że wygraliśmy grupę? Dopiero w szatni. Wcześniej na boisku nie byłem pewny tego. Serbowie podawali różne wyniki meczu Portugalia - Finlandia. Chyba specjalnie, żebyśmy się nie cieszyli. Marzył pan o tym, że wyprzedzimy w tabeli Portugalię? Mało kto to mógł przypuszczać. Jest to wielki wyczyn. Nie ma co mówić. Grupa była silna, a zajęliśmy pierwsze miejsce. To dobry, bardzo dobry wynik. Czy po tym występie Pańska pozycja w kadrze będzie mocniejsza? Nie można tak mówić. Ja nawet nie wiem, co będzie na kolejnym zgrupowaniu i czy w ogóle dostanę na nie powołanie. Zobaczymy, jak kto będzie grał w klubie. Nie ma tak, że ktoś zagrał jedno dobre spotkanie i dzięki niemu od razu dostaje przepustkę na mistrzostwa Europy. Trzeba dobrze prezentować się w klubie i trener Beenhakker to zauważy. Na kogo chciałby Pan trafić w mistrzostwach Europy? Jeszcze o tym nie myślałem, ale ciekawie by było zmierzyć się z jakąś dobrą drużyną z czołówki. Jak pokonywać, to mocnych, a jak spadać, to z wysokiego konia. W drugiej połowie mecz wymknął się wam spod kontroli. Dlaczego? - Serbowie nie mieli nic do stracenia, próbowali za wszelką cenę wygrać, ale się im nie udało. Co się w szatni działo? Trener nas mobilizował, jak przed każdym spotkaniem, podkreślając, że to jest bardzo ważny dla nas mecz, w którym każdy powinien się pokazać z dobrej strony i że nie ma mowy o odpuszczaniu. Każdy dał z siebie wszystko i to było naszym celem. Rozmawiał w Belgradzie: Michał Białoński, Interia.pl