Co ciekawe, przez całe eliminacje Krychowiak grał z numerem "8". W piątek zadebiutował jednak z "10" na plecach. A jak ważny to numer w każdej drużynie, nie trzeba mówić piłkarskim kibicom. - Swoją rolę na boisku znam, numer nie ma żadnego znaczenia - stwierdził Krychowiak. Ostatniego gola w tym meczu strzelił Robert Lewandowski, ale wcześniej genialną piłkę dograł mu właśnie Krychowiak. - Podałem do Roberta, a jak się zagrywa takie piłki, do takiego zawodnika, to wiadomo jak to się skończy - uśmiechał się pomocnik przed kamerami TVP. Nie był to jednak idealny występ. - W pewnym momencie straciłem piłkę, ale na szczęście nic groźnego z tej sytuacji nie wyszło. Błędy nie powinny się zdarzać i trzeba je wyeliminować - bije się w pierś nasz defensywny pomocnik. - Cały zespół zagrał bardzo solidne zawody. Każde spotkanie trzeba wybiegać, wywalczyć. Nikt nie daje nic za darmo - ocenił Krychowiak. Po pokonaniu Islandii Polacy mogą sobie teraz życzyć takiego rywala podczas Euro 2016. - To był trudny rywal. Było sporo strat, ciężko było konstruować akcje. Kontynuujemy jednak marsz wygranych przed naszą publicznością, marsz zwycięstw - zakończył Krychowiak.