- Do końca wierzyłem w to, że pojadę na mistrzostwa - powiedział jeden z trzech skreślonych przez selekcjonera piłkarzy. - Z drugiej jednak strony nie ukrywałem, i mówiłem już wcześniej, że nie byłem zadowolony ze swojej postawy na tym zgrupowaniu. Ale na pewno nie było tak, że się spodziewałem, że to właśnie ja nie pojadę do Austrii. Na pytanie, czy sądzi, że decyzja została podjęta w Donaueschingen, czy już wcześniej, odparł: - Nie wiem, szczerze mówiąc. Ale mam nadzieję, że to była jednak czysta rywalizacja. Na treningach to jeszcze jakoś sensownie wyglądało, ale mecz z Macedonią zawaliłem. Wiem to. Ale naprawdę pretensje mogę mieć tylko i wyłącznie do siebie. - Nie chcę szukać łatwych wymówek, ale w obu meczach - i z Schaafhausen, i z Macedonią - grałem na prawej pomocy. A to nie jest w ogóle moja pozycja. Całe życie byłem środkowym pomocnikiem. Mam złe nawyki, ciągnie mnie do środka. Nie poszedłem do trenera i nie pytałem, dlaczego ustawił mnie akurat tam, a nie gdzie indziej. Nie jestem taki. Trzeba było rozegrać znakomity mecz na tym skrzydle i byłoby ok - tłumaczył, dodając, że chce jak najszybciej opuścić zgrupowanie reprezentacji. Beenhakker argumentował swoją decyzję tym, że Majewski jest jeszcze za młody na grę na takim poziomie, tymczasem zostawił w kadrze młodszego Michała Pazdana i rówieśnika Majewskiego Adama Kokoszkę. - No właśnie. Nie wiem, co o tym myśleć. Szczerze mówiąc, niekoniecznie zgadzam się z trenerem. Ale chcę do tego podejść na spokojnie. Wierzę, że jeszcze udowodnię selekcjonerowi, że zasłużyłem na te mistrzostwa, i że jestem gotowy do gry na tak wysokim poziomie - dodał Majewski.