- W pierwszej połowie widać było nerwowość w poczynaniach naszych zawodników. Gra była szarpana, a Belgowie bronili się umiejętnie na własnej połowie. Dlatego dobrze się stało, że wpadła ta bramka do szatni - podkreśla były bramkarz reprezentacji Polski. Dzięki trafieniu Ebiego Smolarka druga połowa była zupełnie inna. Belgowie musieli się odkryć, przez co nasi piłkarze mieli więcej miejsca na boisku. Na efekty zmian nastawienia rywali nie trzeba było długo czekać. Pięć minut po zmianie stron Ebi podwyższył na 2:0. Wcześniej nie było jednak tak "różowo". Przez 44 minuty ekipa Beenhakkera nie mogła znaleźć sposobu na rozmontowanie obrony rywali. - Mecz ma różne fazy, czasem w pięć minut można całkowicie odmienić jego losy, dlatego nigdy nie można tracić nadziei, tylko trzeba walczyć do samego końca - zaznacza Majdan. O tym, że nie warto się poddawać pokazał też ostatni mecz naszej kadry. "Biało-czerwoni" przegrywali na stadionie Legii z Kazachstanem 0:1, ale potrafili odmienić losy spotkania i zwyciężyć 3:1. Bramkarz Polonii Warszawa jest przekonany, że pod opieką holenderskiego szkoleniowca kadra zostanie odpowiednio przygotowana do mistrzostw Europy i najbliższe miesiące nie zostaną zmarnowane. - Myślę, że Beenhakker na to nie pozwoli. Po tym jak awansowaliśmy do ostatnich mistrzostw świata były błędy w powołaniach, co przełożyło się na atmosferę w kadrze. Ale Beenhakker jest zbyt doświadczonym trenerem, wie jak atmosfera jest istotna i jestem przekonany, że będziemy dobrze przygotowani do tych mistrzostw - uważa Majdan. Polacy, chociaż bilety na Euro 2008 mają już w kieszeni nie zakończyli jeszcze udziału w eliminacjach. W najbliższą środę zagrają w Belgradzie z Serbią. - W tym meczu szansę powinni dostać zawodnicy rezerwowi. Ci z pierwszego składu wykonali swoje zadanie, zeszła z nich olbrzymia presja. A dla zmienników będzie to okazja do sprawdzenia się w bardzo trudnych warunkach - mówi Majdan. Rozmawiał: Dariusz Jaroń, INTERIA.PL