Grupa E - sprawdź tabelę, wyniki, terminarzInteria: Mecz z Kazachstanem to tylko mała wpadka, czy trzeba użyć mocniejszych słów? Maciej Żurawski: - Nie ma co się niepokoić. To dopiero pierwszy mecz w eliminacjach. Każdy oczekiwał, że będzie zwycięstwo. Nawet sami zawodnicy i sztab nie dopuszczali innej myśli. Dostali jednak zimny prysznic po udanych ME. We Francji drużyna pokazała, że idzie w dobrym kierunku. I nic się nie zmienia. Ten zimny prysznic pomoże, czy zaszkodzi przed październikowymi meczami z Danią i Armenią? - Na pewno im nie zaszkodzi. Ta drużyna zna własną wartość. Wpadka z Kazachstanem nie zastopuje tych chłopaków. Zdarzyło się coś, co nie powinno się zdarzyć. Nikt nie brał pod uwagę takiego wyniku, ale się zdarzyło. Te eliminacje miały się inaczej rozpocząć. Nie ma się jednak co martwić, bo chłopaki wyciągną wnioski i będzie lepiej. Wnioski musi wyciągnąć też chyba Kamil Glik, którego zachowanie było dość szalone, gdy nogą chciał pomóc wstać rywalowi. - No, trochę nerwy mu poszły... Był poirytowany uciekającym czasem, wynikiem, zachowaniem tego zawodnika, który leżał. W ten sposób wypluł swoją frustrację. Nie powinien się tak zachować, bo mogło to spowodować utratę jednego zawodnika. Sędzia oszczędził Kamila, ale równie dobrze mógł mu pokazać czerwoną kartkę. Takie zachowanie jest trochę wstydliwe, nie przystoi reprezentantowi Polski. - Trochę głupoty w tym zagraniu było, nie ma co ukrywać. Inna sprawa, że Kazach też mógł dostać kartkę, bo chyba udawał. Przecież natychmiast się podniósł, a cała sytuacja wyglądała komicznie. Niepokoi też nieskuteczność Arkadiusza Milika. - Spokojnie. Wylała się na niego fala krytyki, ale jeszcze pokaże, na co go stać. Każda bramka daje pewność siebie i buduje automatyzm. Milik czeka na tego gola. Rozmawiał: Łukasz Szpyrka