Robert Lewandowski robi co może, ale nie udaje mu się pokonywać bramkarza rywali. Kibice reprezentacji Polski czekają na jego trafienia i nie każdy z nich może zrozumieć jak to jest, że "Lewy" strzela dla Borussii, a nie może dla kadry. Schodzącego z murawy Roberta pożegnała fala gwizdów. - Wiem, że rzadko się zdarza, żebym nie miał choćby nawet asysty, gdy strzelimy rywalowi trzy gole. Trudno znaleźć mi odpowiedź na pytanie, dlaczego nie strzelam w reprezentacji, skąd ta blokada. Robię co mogę, ale nie wychodzi - powiedział nam Robert. - Mam nadzieję, że wygrana z Duńczykami da nam dużo w kontekście do meczów eliminacyjnych, jakie nas czekają we wrześniu - dodał. - Po dobrym początku straciliśmy dwa gole i musieliśmy gonić wynik, ale w drugiej połowie zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie, a to się przekłada także na grę w ofensywie. Z tego się wzięły dwie strzelone przez nas bramki. Mam nadzieję, że to zwycięstwo podniesie nas na duchu - nie kryje napastnik Orłów i Borussii. - W każdym meczu musimy być cierpliwi i realizować założenia taktyczne. Nie możemy atakować "na hurra" tak jak się zdarzało w poprzednich meczach, przez co traciliśmy bramki i nie odrobiliśmy strat. Dzisiaj to się udało - podsumował "Lewy". Robert komplementował swoich młodszych kolegów z drugiej linii: - Klich i Zieliński potwierdzili, że mają potencjał i należy na nich stawiać. Zapytaliśmy "Lewego" o to, czy zagrał ręką, gdy sędzia przerwał jego wyjście sam na sam w I połowie? - Absolutnie nie. Sędzia zasugerował się tym, że miałem rękę podniesioną do góry, ale piłkę przyjąłem bardziej klatką piersiową, a może barkiem. Arbiter nie mógł tego dobrze widzieć, stał za moimi plecami. Zupełnie nie wiem, na jakiej podstawie podjął taką decyzję - dziwił się Robert. - Kilka błędów pan sędzia popełnił, ale nie ma co kruszyć kopii z tego powodu. To był mecz towarzyski. Trzeba się z tym pogodzić. Czy koszmar "jestem odcięty od podań" najlepszemu polskiemu napastnikowi powraca? - Wszyscy tak naprawdę widzieli, jak to w pierwszej połowie wyglądało. Widzieli, że kilka razy można było akcje rozwiązać inaczej, ale.... nie ma co narzekać. Trzeba patrzyć w przyszłość z optymizmem - powiedział Lewandowski. - Nawet nie wiedziałem, że na pokonanie Danii czekaliśmy tak długo. Ale mamy w ten sposób kolejne powody do zadowolenia, gdyż przełamaliśmy jakąś tam niemoc. To dobrze nastraja przed wrześniowymi meczami, w których nie jest nam łatwo, nie wszyscy nam ułatwiają życie, ale staramy się, gramy tak jak potrafimy. Wierzę, że na wrześniowe mecze eliminacyjne będziemy przygotowani - nie kryje. Na naszą dygresję, że rzadko się zdarza, by w meczu reprezentacji Polski na trzy strzelone gole "Lewy" nie miał udziału w żadnym nie tylko poprzez bramkę, ale choćby asystę, Robert odpowiedział: - Strzelanie goli w reprezentacji przychodzi mi ostatnio bardzo ciężko. Nie wiem czy problemem jest to, że chcę aż za bardzo. Owszem, staram się, próbuję, ale nie zawsze wychodzi, a przede wszystkim właściwie nie mam szans bramkowych. To jest problem i chciałbym go jak najszybciej rozwiązać - zapewnia Robert Lewandowski. - Zależało mi jak zawsze, w pierwszej połowie wychodziłem nawet na czystą połowę, ale zabrzmiał gwizdek sędziego. Taka jest piłka nożna. Trzeba podnieść głowę do góry i patrzyć w przyszłość. Z Gdańska Michał Białoński