INTERIA.PL: Jak zmotywować piłkarzy do tego meczu, skoro awans mają już zapewniony? Leo Beenhakker, selekcjoner Polaków: - Nie muszę ich wcale motywować. Piłkarz zawsze chce grać dobrze. Naprawdę nie muszę tego robić. Te chłopaki chcą wygrać wszystko! Poza tym grają oficjalny mecz w ramach kwalifikacji do Euro, come on! Dlaczego przed przyjazdem do Belgradu zrezygnował Pan ze Smolarka, Krzynówka, Boruca, Saganowskiego? - Również w czasie meczu z Belgią miałem siedmiu piłkarzy na trybunach. W spotkaniu z Serbią nie chciałem tego powtórzyć. Ale wróćmy do źródeł - jeszcze przed meczami z Belgią i Serbią powołałem więcej chłopaków, niż potrzebowałem. Zazwyczaj nie bierze się ich 25. Problem w tym, że mamy tak wielu zawodników, którzy nie grają regularnie w swych ligach, że ciężko zebrać aktualne informacje na ich temat. Dlatego wezwałem ich tak wielu, by zobaczyć ich na obozie we Wronkach i dopiero później dokonać ostatecznego wyboru. Po tygodniu spędzonym na zgrupowaniu wiedziałem więcej na temat - kogo będę potrzebował i z kogo skorzystam. To po pierwsze. Po drugie - Błaszczykowskiego wykluczyły z przyjazdu do Serbii żółte kartki. Wiedziałem, że z Saganowskiego nie skorzystam w tym meczu, Boruc miał kłopoty z kolanami. Żurawski również miał problemy zdrowotne. Powiedziałem Krzynówkowi i Smolarkowi, że ich nie biorę, bo zamierzam zagrać przeciw Serbii w inny sposób. Dlaczego? - Bo Serbia to zupełnie inny rywal, niż Belgia. Zatem powiedziałem im: "OK, możecie z nami pojechać, proszę bardzo, ale wiedzcie, że z powodu zmiany sposobu gry nie wejdziecie na boisko". W ten sposób mamy tu 19 przygotowanych i zdrowych zawodników. Każdy z nich jest z nami od początku zgrupowania we Wronkach i każdy z nich ma na koncie występy międzynarodowe. W meczu z Serbią chcę widzieć drużynę doskonale przygotowaną od strony fizycznej. Tym sposobem postaramy się pokonać Serbię. Tak, zamierzamy to zrobić! Jesteśmy w pełni profesjonalnym zespołem. Nie przyjechaliśmy tu na wycieczkę. Po wtóre - piłkarz zawsze chce wygrać. Nawet w gierkach treningowych. To normalne. Poza tym wspaniale by było na koniec eliminacji być "number one" grupy A. Przekaz jest niezwykle prosty: "Jeśli chcesz być mistrzem, musisz grać jak mistrz"! To właśnie wiadomość, którą przekazałem piłkarzom i oni zrozumieli. Nie obawia się Pan powtórki z meczu z Węgrami, w którym odmieniona "jedenastka" nie poradziła sobie? - Gdybym się obawiał tego, to nie dokonałbym takich zmian. Na czym ma polegać zmiana sposobu gry? - To długa historia (chwila milczenia i głębokie westchnienie). Chcę wykorzystać zawodników, którzy mają spore umiejętności. Chcę zacząć z Gargułą w roli najbardziej ofensywnego pomocnika. Jesteśmy przygotowani na to, że Serbia będzie walczyła, jak o życie, a dla mnie najlepszą obroną jest przejęcie kontroli nad meczem, częstsze posiadanie piłki. Dlatego zamierzam wystawić piłkarzy, którzy mają zdolności utrzymywania się przy piłce. Jak właśnie Garguła, prawdopodobnie Murawski. Oni na pewno tak zagrają, bo to ich ostatnia szansa. Trafia do Pana argument, że w razie zwycięstwa z Serbią możemy do losowania eliminacji mistrzostw Europy przystąpić z wyższego, być może nawet drugiego koszyka? - Nie, bo to głupia logika. Bez wątpienia zagramy o zwycięstwo. Nie ma o czym gadać. Przede wszystkim, jak mam wytłumaczyć piłkarzom tą sytuację? Słuchajcie - zagramy o zwycięstwo, wyjdziemy na boisko po to, żeby pokazać dobry futbol. To do nich trafi o wiele bardziej, niż gadka w stylu: "Wygrajcie, bo wtedy trafimy do trzeciego, czy drugiego koszyka". I co, spodziewacie się, że oni odpowiedzą: "Super! To niesamowita motywacja, żeby być w wyższym koszyku!" Nie, zapewniam was, nie odpowiedzą tak, co więcej - nie zrozumieją tych zawiłości regulaminowych. Nie ważne, czy trafimy na Niemcy, Francję, czy kogokolwiek innego. Europa ma 53 kraje, a teraz wiemy na pewno, że jesteśmy w gronie 16 najlepszych. A co zrobiliśmy teraz? Pobiliśmy słabych przeciwników? Jeśli by byli dla nas za mocni, to nie pojechalibyśmy na mistrzostwa Europy 2008 roku. Co za różnica, na kogo trafimy?! Nie mam na to żadnego wpływu. Dlatego zrobimy wszystko, żeby wygrać z Serbią, a nad koszykami nie będziemy się zastanawiać. Chcemy zagrać dobry mecz! Warunki atmosferyczne - mróz, brak podgrzewanej murawy nie przeszkodzą w tym? - Nie wiem, zobaczymy. Cechą profesjonalnego zawodnika jest również umiejętność radzenia sobie w takich warunkach. Tak, może padać śnieg i będzie mróz, ale co z tego? To powody, dla których mamy zapomnieć, jak się gra w piłkę? Nie ma takiej możliwości! Nie ma co szukać wymówek, nic z tych rzeczy. Czasem masz fantastyczną murawę, a grasz fatalnie. Innym razem na okropnej trawie wychodzą ci wspaniałe akcje. Po prostu musisz zmienić sposób gry. Musisz dać sobie rady w każdych warunkach. To to samo, co radzenie sobie ze stresem meczowym. Tak, z meczami o wysoką stawkę wiąże się spora odpowiedzialność, to stresogenne, ale co z tego?! Oni się muszą tego nauczyć, come on! Skończyliście już świętowanie awansu? - Od wczorajszej pory obiadowej zakończyliśmy fetowanie. Nie martwcie się o to, oni wiedzą, że koniec zabawy. Nie mogę dać gwarancji, że zagrają dobrze, czy źle, ale mogę wam zagwarantować, że zobaczycie w środę bardzo ambitny team, który zrobi wszystko, aby osiągnąć dobry rezultat. Kogo Pan pośle do bramki, Fabiańskiego, czy Kuszczaka? - Wiem, ale nie mogę zdradzić. Chociażby dlatego, że chłopaki jeszcze tego nie wiedzą. Dowiecie się w środę. Ale nie ma się o co martwić. Na tej pozycji mamy bogactwo wyboru. Powinniście być z tego powodu szczęśliwi. Mamy trzech świetnych bramkarzy w kadrze, a na liście oczekujących jest Dudek - to ciągle wspaniały facet z ogromem doświadczeń. Mam nadzieję, że Kowalewski wróci do wielkiej piłki niebawem. Dokonuję wyboru na podstawie tego, co widzę w ciągu całego tygodnia. Jestem też w o tyle dogodnej pozycji, że mam najlepszego trenera bramkarzy, jakiego mogłem mieć. Rozmawiamy razem o tym, zobaczymy co się wydarzy. Znam sytuację obu - Kuszczaka i Fabiańskiego. Wiem, jak z Kuszczakiem gra ManUnited i jakie zdanie ma na jego temat Fergusson, wiem też co Wenger myśli o Fabiańskim. Podejmiemy właściwą decyzję. Wariant, że obaj bramkarze grają po połowie nie wchodzi w rachubę w tym spotkaniu. Mogę dokonać tylko trzech zmian, więc jednej nie mogę poświęcić na bramkarzy. W ataku Rasiak, czy Matusiak? - Jeszcze tego nie wiem. Słyszał Pan, że prezydent Polski Lech Kaczyński zamierza Panu wręczyć order za wywalczenie awansu na Euro? - Nie wiedziałem o tym, ale przy okazji nachodzi mnie refleksja, że futbol wywiera niesamowity wpływ na społeczeństwa. To zdumiewające! Przecież to tylko gra. Notował w Belgradzie Michał Białoński, INTERlA.PL