"Ja również byłem tym wszystkim zaskoczony, bo nie spodziewałem się, że dostanę taką ofertę! Nigdy nie pracowałem na takich zasadach" - powiedział Beenhakker na łamach "Super Expressu". "Objęcie zespołu na kilkanaście dni to dla mnie coś nowego. Mam jednak prośbę: zrozumcie mnie. To nie pierwszy lepszy klub, to Feyenoord, który tkwi głęboko w moim sercu. Urodziłem się i wychowałem w Rotterdamie, niedaleko tego stadionu. Jestem z Feyenoordem związany emocjonalnie i w tak trudnej sytuacji dla klubu nie mogłem odmówić. Tym bardziej że o pomoc zwrócili się do mnie przyjaciele. A tak to w życiu już jest, że przyjaciołom trzeba czasem pomagać" - tłumaczył trener biało-czerwonych. "Pracę zaczynam w poniedziałek, a skończę najpóźniej w niedzielę, 20 maja. Najpierw zagramy dwa mecze z FC Groningen. Jeśli wygramy, to w przyszłym tygodniu rozegramy kolejne dwa spotkania. Ich zwycięzca zagra w Pucharze UEFA. Feyenoord, z nieznanych mi powodów, miał fatalny sezon i teraz jedynym sposobem na uratowanie twarzy jest wygranie baraży. W żaden sposób nie przeszkodzi to jednak mojej pracy z reprezentacją Polski" - podkreślił Beenhakker, którego nie ominęła z tego powodu krytyka. "W ogóle się tym nie przejmuję. Po pierwsze, zakończyliśmy już przygotowania do meczów z Azerbejdżanem i Armenią. Wszystko mamy zaplanowane, a w mojej głowie i na papierze jest lista graczy, którzy zostaną powołani na te spotkania. Po drugie, moja decyzja o tym, żeby pomóc Feyenoordowi, będzie krytykowana przez tych samych ludzi, którzy byli mi od początku przeciwni. Już na początku mojej pracy byli bardzo głośni, krytykując mnie bez opamiętania. Ostatnio się uciszyli, bo nie bardzo mieli co powiedzieć, skoro reprezentacji tak dobrze idzie. No ale teraz znów mają pole do popisu, choć ja się tym w ogóle nie przejmuję" - wyznał holenderski szkoleniowiec. "Kontrolujemy sytuację, więc polscy kibice mogą być spokojni. Polska cały czas jest dla mnie "number one". A gdyby nagle coś się wydarzyło w najbliższych dniach, to w ciągu kilku godzin mogę dotrzeć z Holandii do Polski. Jeśli tylko byłbym potrzebny. Wydaje mi się jednak, że alarmu nie będzie i pojawię się tu 20 maja. Mam nadzieję, że wtedy Feyenoord będzie już po wygranych barażach" - zakończył Beenhakker.