Zbigniew Boniek intensywnie pracuje. Jeździ, rozmawia, podejmuje decyzje personalne i finansowe. Zapewne zastanawia się również nad strategią. W Gdańsku doświadczył czegoś niezwykłego - był oklaskiwany, a kibice po raz pierwszy na meczu reprezentacji od niepamiętnych czasów nie skandowali przeciwko PZPN-owi. To wielki kredyt zaufania, który - mam nadzieję - nie zostanie roztrwoniony. Czas na sprawy najważniejsze: szkolenie i bezpieczeństwo! Boniek znajduje się w szale twórczym. Mam nadzieję, że w tym szale - rozpoznawania problemów, zmian organizacyjnych i personalnych - nie straci szerszego spojrzenia. Nie zapomni, co tak naprawdę się liczy. Czy celem jest tylko awans do finałów mundialu 2014 roku, czy finałów Euro 2016? Na finały Euro 2016 fajnie byłoby pojechać, ale po trzech meczach szybko można wrócić do domu. I wtedy liczy się, czy futbol ma bazę, czy więcej dzieci i młodzieży garnie się do piłki, a starsi kibice wykazują kulturę piłkarską, która powoduje, iż regularnie zapełniają stadiony. Po pierwsze - dla środowiska piłkarskiego absolutnie najważniejsza jest sprawa szkolenia: dzieci, młodzieży, trenerów. Po drugie - dla ludzi interesujących się futbolem najważniejsza jest sprawa bezpieczeństwa. Owszem w Poznaniu na meczu z Legią zjawił się komplet. Ale nie tak dawno na Bułgarskiej straszył "Litar", a na Łazienkowskiej niejaki "Staruch". Policja często mówi "nie, bo nie", zamiast współpracować. Kluby narzekają, że normalne mecze uznawane są za "imprezy podwyższonego ryzyka". Nie pomagają urzędnicy, tacy jak wojewoda Jacek Kozłowski, który zawsze gotowy jest zamknąć jakiś stadion lub trybunę... Nazwisko Boniek jednak działa - nie tylko na zwyczajnych kibiców, ale i zapewne na premiera Donalda Tuska, jego minister Joannę Muchę, a nawet policję, która mówi o "nowym otwarciu". Boniek zamiast Grzegorza Laty na stanowisku prezesa PZPN i już jest szansa na poważne zmiany, jeśli chodzi o szereg kwestii. Ile na szkolenie młodzieży? Zacznijmy od szkolenia. Pytań jest mnóstwo. Odpowiedzi na razie, jak na lekarstwo. Po pierwsze, ile z budżetu PZPN powinno iść na szkolenie dzieci i młodzieży. Dużo. A ile idzie? Mało. Ile daje Ministerstwo Sportu i Turystyki, kierowane przez Joannę Muchę? Mało, bardzo mało. Następną sprawą jest Szkoła Trenerów PZPN. Jakieś dziwne zasady, jakieś płatności, jakieś hurtownie spod Rzeszowa. Wiceprezes PZPN, Roman Kosecki na razie sprawia wrażenie zagubionego. Stworzył klub Kosę Konstancin - odniósł sukces w skali mikro. Jednak, czy jest w stanie zaprezentować program w skali makro? W "Cafe Futbol", w którym niedawno gościł, nie dostrzegłem całościowej koncepcji, co mnie trochę martwi. Kosecki startował na prezesa. Ostatecznie został wiceprezesem w materii, która jest mu najbliższa, ale dziś - przynajmniej na razie - nie formułuje nowatorskiego programu. Za chwilę zaczną się dyskusje personalne. Czy Jerzy Engel powinien zostać na stanowisku dyrektora sportowego PZPN? Czy zmianę jakościową zapewni Stefan Majewski, czy może Piotr Nowak? Co z reprezentacjami juniorów i młodzieżówką? W moim przekonaniu to powinno być oczko w głowie nowych władz związku. Co z bezpieczeństwem na stadionach? Co do bezpieczeństwa, to rzecz podstawowa dla kibiców piłki nożnej w Polsce. Jak litera "a" w alfabecie. I to bezpieczeństwo nie może być tak traktowane, jak dotychczas przez PZPN i policję. W Polsacie News spotkałem rzecznika prasowego Komendanta Głównego Policji, Marka Sokołowskiego. A ten od razu - po pierwszych słowach krytyki - wypalił: "Będziemy jeszcze bardziej stanowczy w egzekwowaniu przepisów". Ta... Już to kiedyś słyszałem. Już się przekonałem, że mecz o Superpuchar pomiędzy Wisłą i Legią na Stadionie Narodowym w Warszawie może się nie odbyć, ponieważ nie funkcjonuje łączność na trzecim i czwartym poziomie parkingu. Są w policji ludzie, którzy naprawdę chcą współpracy, jak doktor Jarosław Truchan, szef katedry zarządzania kryzysowego w Instytucie Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego. Przychylne spojrzenie - zapewne również ze względu na nazwisko Bońka - mają komendant główny policji, Marek Działoszyński, czy jego zastępca Krzysztof Gajewski. Czas na zmiany - docelowo również ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Decyduje jednak codzienna praktyka. A ta nie może opierać się na "jeszcze bardziej stanowczym egzekwowaniu przepisów". Marketing i komunikacja? Dno PZPN dotychczas często odstraszał kibiców, jak choćby sprawą powierzenia kadry Majewskiemu (to dlatego taki był nacisk opinii publicznej na nominację Franciszka Smudy), czy wypędzeniem z reprezentacyjnej koszulki Białego Orła oraz powołaniem Klubu Kibica. Za to ostatnie działania odpowiada Piotr Gołos, szef departamentu marketingu i komunikacji. Jeśli chodzi o marketing i komunikację, to ocena PZPN jest jednoznaczna. Nie będę niesprawiedliwy, jeśli napiszę jedno słowo: dno. Jeśli chodzi o komunikację, to związek z zapaści spróbuje wydobyć Janusz Basałaj. To ciekawy ruch personalny Bońka. Basałaj świetnie czuje media - również nowe technologie. Za chwilę strona internetowa PZPN może stanowić zasadniczą platformę komunikacji - zarówno z kibicami, jak i dla samego środowiska piłkarskiego. Co do Klubu Kibica, to tuż przed wyborami został całkowicie przejęty przez PZPN i również można go ciekawe zagospodarować, ale już na zupełnie innych zasadach, niż te które przyświecały twórcom... Gdzie jest ośrodek treningowy PZPN? Ktoś spyta, a jak ważna jest sprawa nowej siedziby PZPN? Odpowiem - za Andrzejem Zamilskim, który gościł w ostatnim "Cafe Futbol": gdzie jest ośrodek treningowy PZPN, w którym mogłyby ćwiczyć wszystkie reprezentacje - od U-15 aż do seniorów? Piłkarski pałac w Wilanowie nikomu nie jest potrzebny i zdaje mi się, że Boniek - któremu doradza w tej sprawie Marek Koźmiński - doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Piszę o bilansie otwarcia Bońka, ponieważ mało było merytorycznej dyskusji w kampanii, a i teraz brakuje dyskusjo o tym, co najistotniejsze: o szkoleniu i bezpieczeństwie. Rolą prezesa jest narzucić realizację kluczowych tematów. Poczynając od statutu PZPN. Obecny - choćby biorąc pod uwagę ostatni zjazd - okazał się kompromitacją. Na szczęście w tej sprawie Bońka stymuluje prezes z Dolnego Śląska, Andrzej Padewski, który potrafi być cierpliwy, a zarazem stanowczy. Autor: Roman Kołtoń