W piątek wieczorem w Paryżu miały miejsce ataki terrorystyczne. M.in. w okolicach stadionu narodowego Francuzów zdetonowano dwa ładunki wybuchowe. Ogółem w piątkowych wydarzeniach zginęło ponad 120 osób. - To straszna tragedia. Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuli francuscy i niemieccy piłkarze podczas tego meczu - powiedział Kamil Grosicki w rozmowie z telewizją Polsat News. Skrzydłowy reprezentacji Polski od stycznia 2014 roku jest piłkarzem francuskiego Stade Rennais. - Rok temu grałem w finale Pucharu Francji na tym stadionie. Jest piękny, mieści 80 tys. widzów... Sam jestem w szoku. Zastanawiam się, co tam się stało - dodawał Grosicki. Gdy we Francji rozgrywały się chwile grozy, Grosicki wystąpił w spotkaniu reprezentacji Polski przeciwko Islandii (4-2). - Na początku nie wiedziałem o co chodzi. Później zrozumiałem, co tam się stało - opowiada. - Rozmawialiśmy o tym w szatni. Zdajemy sobie sprawę z tego, co tam się stało. Zamachowcy uderzali w miejsca, gdzie było dużo ludzi. Za pół roku cały świat będzie patrzył na Francję, bo tam odbędą się mistrzostwa Europy. Właśnie tam będzie mnóstwo ludzi... - dodaje Grosicki. - Terroryści celują tam, gdzie coś ciekawego się dzieje, a mistrzostwa Europy będą ważnym wydarzeniem. To są ludzie niepoczytalni - nie owijał w bawełnę nasz skrzydłowy. Gdy Grosicki tylko dowiedział się o tragedii we Francji, dzwonił do przyjaciół, którzy zostali w tym kraju. - Rozmawiałem z jednym z kolegów. We Francji jest straszna żałoba. W Paryżu, na ulicach, ludzie są zatrzymywani przez policję. Moi koledzy są przerażeni. Martwią się o siebie i swoich bliskich - Jestem tam od roku, a Francja przeżyła trzy ataki. Z tym państwem dzieje się coś złego, a trzeba coś z tym zrobić. To jest piękny kraj, ale musi sobie z tym wszystkim poradzić - podkreśla Grosicki. Czy teraz piłkarz obawia się powrotu do Francji? - Człowiek z tyłu głowy myśli... Latam przecież tymi samolotami. Wracam jednak do klubu i będę przygotowywał się do kolejnych meczów. Na pewno atmosfera nie będzie taka sama jak przed wyjazdem - przekonuje zawodnik. Grosicki ma problemy z regularną grą w klubie. Już jakiś czas temu zastanawiał się nad zmianą pracodawcy, a teraz może tylko zintensyfikować poszukiwania nowego klubu. - Na razie nie chcę się wypowiadać na ten temat. Bardziej chodzi o moje sportowe problemy w klubie, bo po prostu mało gram. Chciałbym tam zostać do końca sezonu. Te wydarzenia na pewno będą miały wpływ na moją decyzję. Mam rodzinę i muszę dbać o to, by była bezpieczna - kończy Grosicki. Piłkarz prawdopodobnie wystąpi we wtorkowym meczu z Czechami we Wrocławiu (godz. 20.45).