Prowadzona przez Franciszka Smudę reprezentacja Polski przyjedzie do Poznania 17 listopada. Jeszcze miesiąc temu prezes PZPN Grzegorz Lato mówił w siedzibie Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, że najbardziej prawdopodobny jest mecz "Biało-czerwonych" z Holendrami. Gdyby jednak "Pomarańczowi" mieli inne plany, w rezerwie pozostawałaby Rosja. I ten drugi scenariusz się sprawdził, o czym poinformował dyrektor PZPN Jerzy Engel. Członek zarządu PZPN i jednocześnie prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej Stefan Antkowiak był trochę zdziwiony, że decyzja zapadła tak szybko. - Wszystko miało się wyjaśnić zaraz po mundialu. Widocznie Holendrzy podpisali już umowę o mecz z kimś innym. Skoro więc Jerzy Engel mówi, że będzie Rosja, to będzie - twierdzi Antkowiak. Rosja nie jest jednak takim przeciwnikiem, który bez kłopotu przyciągnie na stadion w Poznaniu komplet 43 tys. kibiców. Tyle za to może zjawić się przy Bułgarskiej wcześniej - jeśli Lech awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów. A jeżeli nie, to wyższa frekwencja niż na meczu Polska - Rosja będzie zapewne na ligowym szlagierze Lech - Wisła Kraków, zaplanowanym na ostatni weekend października.