Gdy tylko Tuchel objął BVB, Kubie zrobiło się pod górkę. Polak kończył właśnie rehabilitację po kontuzji i chciał jak najszybciej wrócić do składu. Nic z tych rzeczy, Tuchel ogłosił, że Błaszczykowski jest opóźniony w przygotowaniach i nie widzi dla niego przyszłości w Dortmundzie. W ostatnim dniu okienka transferowego - 31 sierpnia 2015 roku "Błaszczu" odszedł na wypożyczenie do Fiorentiny. Rozegrał w niej 20 meczów, strzelił dwa gole, a przy czterech asystował. Niewiele jak na cały sezon, ale prawdziwą furorę zrobił na Euro 2016, gdzie był filarem "Biało-czerwonych" i to jego dzielna postawa pomogła im w awansie do ćwierćfinału.Wypożyczenie skończyło się latem tego roku, a BVB nadal nie chciała Kuby, choć list otwarty w sprawie jego pozostawienia pisali kibice. Polak trafił zatem do VfL Wolfsburg, za pięć milionów euro.- Błaszczykowski odszedł od nas, bo chciał uniknąć rywalizacji o miejsce na prawej obronie ze swym przyjacielem Łukaszem Piszczkiem - wypalił ostatnio Thomas Tuchel.Nieważne, czy chciał się przypodobać wielbiącym Kubę kibicom BVB, czy kierowało nim coś innego. Grunt, że nie powiedział prawdy. Fakty w tej sprawie przedstawił sam Kuba.- Nie wiem, skąd się wzięło to zdanie trenera Tuchela. Tym bardziej, że nie rozmawiałem z nim od ponad roku, kiedy poszedłem do Fiorentiny. Moje zdziwienie, gdy przeczytałem tę wypowiedź było dość duże - powiedział Michałowi Treli z "Przeglądu Sportowego" Jakub Błaszczykowski.Przeprowadzka do "Wilków" wyszła na zdrowie filarowi Orłów. Być może gra w słabszym klubie, ale za to stawiają tam na niego, a trener Dieter Hecking po kilku tygodniach powierzył mu opaskę kapitańską. To o czymś świadczy.