INTERIA.PL: Czy wyobraża sobie pan, że na batalię z Ukrainą zabraknie Łukasza Piszczka? Waldemar Fornalik, selekcjoner reprezentacji Polski: - Muszę sobie wyobrażać taki wariant, gdyż taka ewentualność istnieje. Ewentualny brak Łukasza skomplikowałby nam sprawę, na szczęście piłka nożna jest taka, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Jakie ma pan zdanie na temat aktualnej formy Obraniaka? Jego Bordeaux przegrało ostatnio z Lille. - Cały zespół Bordeaux ma problem z grą na wysokim poziomie, więc trudno, aby nie dotknęło to również jednego zawodnika. Tak na to patrzymy. Kto będzie rozgrywającym w meczu z Ukraińcami? - To ważna pozycja i nie jest tak, że nie mamy na niej problemu. Jeździmy, oglądamy kandydatów. Byłem m.in. na Wyspach i oglądałem Radka Majewskiego, który jest w wśród kandydatów na ofensywnego pomocnika. Liczę też, że ci, którzy już wcześniej dostali szansę - tak jak Łukasik - będą w dobrej dyspozycji meczowej i stworzymy jeśli nie duet, to trio, które pociągnie naszą drużynę. Wszyscy mówią, że najbliższe dwa mecze musimy wygrać. Presja rośnie? - To normalna sytuacja - podniesienie adrenaliny, krótkotrwały stres przed występem, który towarzyszy każdemu, czy to artyście wchodzącemu na scenę, czy piłkarzowi, czy trenerowi. Bez tego nie byłoby inspiracji do wykonywania pewnych kroków. My szanujemy przeciwnika, wiemy na co go stać, ale przede wszystkim liczymy na swoją dobrą postawę. W tych kategoriach właśnie podchodzimy do tego spotkania. Czy ma pan jakiś sposób na zdjęcie presji z Roberta Lewandowskiego, któremu ciągle wylicza się od ilu minut nie strzelił bramki dla reprezentacji Polski, chociaż robi to regularnie w Borussii? - Spokojnie, rozmawiamy, robimy wszystko, aby ten licznik meczów bez bramki Roberta w narodowych barwach się zatrzymał. I tyle mogę na razie powiedzieć w tym temacie. Jak pan śpi wobec dylematów przed najbliższym zgrupowaniem? - Staram się spać, bo człowiek musi odpocząć. Tak jesteśmy skonstruowani. Natomiast w ciągu dnia i przez większość czasu myślimy o tym, co przed nami. Nie ukrywam, że jest trochę problemów. Nie wszyscy zawodnicy grają. Kolejnym jest nie najlepsza forma krajowych zespołów na początku rundy wiosennej. Widać, że drużyny rozkręcają się i kandydaci do gry w reprezentacji również to robią. Wybieramy z grupy około 40 zawodników. W pierwszej kolejności chcę przygotować powołania zagraniczne. Formalnie muszę je rozesłać do piątku, ale chcielibyśmy to zrobić już w środę. W przyszłym tygodniu będziemy powoływać piłkarzy z naszej ligi, którym się przyjrzymy podczas najbliższej kolejki. Szczęsny, czy Boruc? Kto będzie bronił z Ukrainą? - Jeden z tej dwójki. Decydowała będzie dyspozycja w ostatnich meczach, po części też postawa na zgrupowaniu. Myślę, że decyzja nie będzie to zaskoczeniem dla żadnego z tej dwójki. Ten wybór odbywa się elegancko, bowiem zawodnik jest "podprowadzany", przygotowywany do meczu. Nie jest stawiany w sytuacji, w której byłby zaskoczony. Czy Arkadiuszowi Milikowi, jego formie, zaszkodził transfer do Bayeru Leverkusen? - Daleki jestem od stwierdzenia, że Arek źle zrobił przechodząc do Bayeru, choć faktem jest, że gra teraz mniej. Występuje jednak w mocnej lidze, w jednej z najlepszych w Europie. Jeśli nawet występuje po kilkanaście minut w każdym meczu, to jest to gra na takim poziomie, gdzie wiele decyzji trzeba podejmować znacznie szybciej, grać agresywnie, niż dotychczas. To będzie miało dobry wpływ na jego rozwój. A czy Paweł Wszołek zrobił dobrze rezygnując z transferu do Hannoveru 96? - Nie chcę oceniać, to była Pawła decyzja. Czy w obecnej formie nadaje się do reprezentacji? - Poczekajmy z odpowiedzią na to pytanie. Mamy dane odnośnie dyspozycji naszych potencjalnych kadrowiczów z Ekstraklasy, ale w tym kontekście ważna będzie najbliższa kolejka. Rozmawiał: Michał Białoński