Europejska Unia Piłkarska (UEFA) planuje, że w 2020 roku, z okazji 60-tej rocznicy rozegrania pierwszych mistrzostw Europy, turniej odbędzie się na boiskach 13 państw na całym kontynencie. W środę po posiedzeniu zarządu PZPN poinformowano, że choć początkowo planowano zgłosić kandydaturę Warszawy i Chorzowa, teraz Polska się wycofuje. - Oceniliśmy, że szanse na otrzymanie tej imprezy byłyby niewielkie - powiedział prezes Zbigniew Boniek. Engel zaznaczył, że trudno mu się odnieść do tej decyzji, ponieważ nie zna szczegółów. - Dalej uważam, że Polska idealnie nadaje się do roli gospodarza. Sprawdziliśmy się w 2012 roku, podobnie jak każdy inny organizator mistrzostw Europy. Mamy do tego znakomite warunki, rozwiniętą infrastrukturę. Kibice, wolontariusze, służby porządkowe - wszyscy spisali się przed dwoma laty bardzo dobrze. Nie brakuje nam też dróg, ośrodków pobytowych. Mamy wszystkie atuty - wyliczał. Zaznaczył, że UEFA była bardzo zadowolona z przebiegu turnieju. - Moi przyjaciele w Unii zawsze z dużym sentymentem wspominają tamten czas. Ja sam przeżywałem to wszystko bardzo emocjonalnie. Miałem też okazję spotkać się z czołowymi trenerami Starego Kontynentu, wszyscy byli zachwyceni - podkreślił Engel. Trudno było mu zatem ocenić, na jakiej podstawie PZPN zrezygnował z ubiegania się o prawo organizacji. - Pamiętajmy, z jaką pracą to się wiąże. Bycie gospodarzem takiego wydarzenia wymaga wielu różnych działań, rozbudowanego sztabu, zaangażowania wszystkich stron. Przed dwoma laty nie tylko PZPN, ale też rząd i samorządy włożyły w to mnóstwo serca i wysiłku - zaznaczył. Na sugestię, że UEFA chce dać szansę innym krajom, które w ostatnich latach nie były gospodarzami ME, odparł: "Być może, ale ja nie miałem takich sygnałów". Wstępne zainteresowane organizacją ME 2020 zgłosiły 32 kraje. Ostatnio swoje kandydatury wycofały również Finlandia, Czechy i Portugalia.