Terminarz meczów reprezentacji Polski - kliknij i sprawdź! - W niedzielę początek eliminacji mistrzostw świata 2018. Czy reprezentacja Adama Nawałki dalej będzie nas tak czarować jak robiła to przez poprzednie dwa lata? Jerzy Engel (były selekcjoner reprezentacji Polski): - Każde eliminacje to zupełnie inna historia. Różni się praktycznie wszystko - rywale, organizacja, logistyka. Najważniejsze jest spokojne przygotowanie. Wbrew pozorom Polaków czekają same trudne mecze. Zaczynamy od meczu z Kazachstanem. To zdecydowanie najsłabszy przeciwnik ze wszystkich, z którymi przyjdzie nam grać. Ale trzeba być przygotowanym na inne warunki rozgrywania meczu. Spotkanie zostanie rozegrane na sztucznej trawie, o późnej godzinie (mecz rozpocznie się o 22 czasu miejscowego - przyp. red.) i w zupełnie innym klimacie. - Kadrowicze z dużym dystansem i respektem wypowiadają się o Kazachach. To gra pod publiczkę, czy faktycznie obawiają się rywali? - Do każdego rywala trzeba podchodzić z szacunkiem. Nie można sobie zakładać, że jesteśmy lepsi, pojedziemy tam i bez problemu wygramy. Trzeba mieć się na baczności, bo faworyci czasem przegrywają w eliminacjach z outsiderami. Przecież niedawno Cypr pokonał Hiszpanów. Nie wydaje mi się jednak, żeby taki scenariusz groził nam w niedzielę. Mamy jedną z najciekawszych drużyn narodowych w Europie. Piłkarze od dwóch lat znajdują się na krzywej wznoszącej, występują w czołowych klubach Starego Kontynentu i odgrywają w nich kluczowe role. Mamy mocny zespół i nie powinniśmy się obawiać nikogo. Musimy przyzwyczaić się do roli faworytów nie tylko w niedzielnym meczu, ale także we wszystkich pozostałych. Kluczowe dla losów spotkania z Kazachstanem będzie szybkie strzelenie gola. Jeśli to się uda zrobić, to o wynik jestem spokojny. - Pan jako selekcjoner także miał okazję grać w tamtych rejonach piłkarskiej Europy. Jak wspomina pan pamiętny mecz z Armenią z eliminacji mistrzostw świata 2002? - To była fantastyczna walka i to w każdym tego słowa znaczeniu. Piłkarze walczyli nie tylko głowami czy nogami, ale jak trzeba było to także pięściami. Pod względem piłkarskim mecz był bardzo brzydki, musieliśmy się do niego szybko przystosować. Moi piłkarze jednak nie pękli, pokazali wielki charakter. Przywieźliśmy wtedy z Erewania jeden punkt, ale ten remis był bardzo cenny. Utrzymał on status quo w naszej grupie i znacząco przybliżył nas do awansu. - Podczas zgrupowania część piłkarzy zajęta była rozmyśleniami nad zmianą klubów. Podobnie było też za pana kadencji. Czy szaleństwo ostatniego dnia okienka transferowego wpływa na przygotowania do meczu? - Trochę było tych transferów za moich czasów. Najgłośniejsze było przejście Jerzego Dudka z Feyenoordu do Liverpoolu. Ale kluby zmieniali też Paweł Kryszałowicz czy Jacek Krzynówek, Radek Kałużny czy Tomek Kłos. Różnica była taka, że te zmiany nie były tak efektowne jak teraz. Kwoty, które tego lata wydano na Polaków robią ogromne wrażenie. To największa różnica jaką dostrzegam pomiędzy reprezentacją Adama Nawałki a moją. Co do pytania, to nie sądzę, aby gorączka ostatniego dnia okienka odbiła się na przygotowaniach. Piłkarze, którzy zmienili kluby, będą chcieli jeszcze mocniej pokazać się z dobrej strony. - Jako były selekcjoner patrzy pan trochę z zazdrością na kadrę, którą ma do dyspozycji Adam Nawałka? - Każdy czas ma swoje gwiazdy. Pracowałem w kadrze z określoną generacją piłkarzy. Jestem dumny z tego, że wywalczyłem z nimi awans do mistrzostw świata w 2002 roku w Korei i Japonii. Na mundialu też pokazaliśmy się z dobrej strony, choć nie aż tak dobrej, jak od nas oczekiwano. Trudno jest w jakikolwiek sposób porównywać moją drużynę z zespołem Nawałki. Rozmawiał: Krzysztof Oliwa Relacja na żywo z meczu Kazachstan - Polska. Kliknij i dołącz!