Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy G el. Euro 2020 "Biało-Czerwoni" wygrywając w czwartek z Austrią przerwali serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Zdaniem Araszkiewicza, należy uszanować komplet punktów, a styl jest sprawą drugorzędną. - Zwycięzców się nie osądza. W ubiegłym roku wszyscy psioczyli po remisach i porażkach i zastanawiali się, kiedy będzie zwycięstwo. A gdy już wygraliśmy, to też wiele osób narzeka, że w kiepskim stylu. Za dużo jest malkontentów. Podobało mi się zaangażowanie naszej drużyny, nikt nie przeszedł obok meczu. Zawodnicy pokazali charakter i byli taką jednością. Cieszę się, że w końcu ruszyliśmy z miejsca. Myślę, że po tym pierwszym spotkaniu powinno z piłkarzy "zejść ciśnienie" - powiedział Araszkiewicz. Jego zdaniem najbliższe spotkanie wcale nie musi być łatwiejsze niż to w Wiedniu, choć Łotysze są zdecydowanie niżej notowani niż Austriacy. - Rywal łatwiejszy, ale też tylko w teorii. Nie ma tu słabych przeciwników, nikt przed nami się nie położy, trzeba liczyć się tak samo z Macedonią, Słowenią czy Łotwą. Oni też mają piłkarzy grających w dobrych klubach za granicą. To, że Łotwa przegrała 1-3 z Macedonią, to nic nie znaczy - stwierdził. Araszkiewicz pytany o ewentualne zmiany w składzie na mecz z Łotwą przyznał, że liczy na występ Krzysztofa Piątka w pierwszej jedenastce. - Myślę, że od pierwszej minuty zagra, a może powinien zagrać Piątek. Dostał wcześniej szansę w meczu Ligi Narodów z Portugalią i strzelił bramkę. Z Austrią wszedł na boisko w drugiej połowie i zrobił wiele dobrego. Na pewno zasłużył na to, żeby zagrać od początku. Za kogo? No chyba za Arka Milika. Jeśli chodzi ofensywę, to mamy naprawdę duży potencjał - podsumował pięciokrotny mistrz kraju z Lechem Poznań. Mecz Polski z Łotwą rozegrany zostanie w Warszawie w niedzielę o godz. 20.45. Zapraszamy na tekstową relację na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne Autor: Marcin Pawlicki