Lewandowski był bohaterem spotkania. W 104. meczu w narodowych barwach strzelił 56. bramkę. Jesteście liderami po dwóch kolejkach grupy G, z dwoma punktami przewagi. Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski: - Plan został wykonany, choć gra jest na pewno do poprawy. Tym bardziej, że w kolejnych meczach to my częściej będziemy przy piłce, więc musimy poprawić automatyzmy, żeby nam się lepiej grało i żebyśmy mieli więcej szans do strzelenia bramki. Długo czekałeś na 56. gola w reprezentacji. Czujesz ulgę? - Na pewno się cieszę z tej bramki, tym bardziej, że padła w istotnym momencie. Zdawałem sobie sprawę, że każda moja bramka może pomóc drużynie. Już wcześniej miałem parę sytuacji, może zabrakło szczęścia i wykończenia akcji, ale to są mecze eliminacyjne i czasami jak nie strzelisz bramki, to nie będzie łatwiej. W meczu z Łotwą ja osobiście wierzyłem, że bramka musi paść, w końcu musimy pójść za ciosem. I udało się to, zatem plan został wykonany. Teraz ewentualnie można wyciągnąć wnioski z tego, co robiliśmy źle i co można poprawić. - Powiedziałem trenerowi Brzęczkowi przed tym zgrupowaniem, że naszym planem jest zdobycie sześciu punktów w dwóch meczach i udało nam się to wykonać. Na kolejnym zgrupowaniu będzie o dwa-trzy dni więcej, aby poćwiczyć pewne elementy i z każdym meczem będziemy się rozkręcali. Mecz z Łotwą pokazał, że niezależnie od tego, gdzie będziemy grali, czy u siebie czy na wyjeździe, to w każdym meczu musimy stwarzać sytuacje i próbować je wykorzystywać. To nie będą łatwe mecze. Wiemy to na podstawie poprzednich eliminacji. Parę rzeczy musimy poprawić, co spowoduje, że będzie nam się łatwiej grało. Co należy poprawić? - Przede wszystkim utrzymywanie się przy piłce i rozgrywanie. Musimy szybciej operować piłką, wypracować automatyzmy, dzięki którym będziemy mogli grać "w ciemno". Samym przyjęciem, mową ciała musimy pokazywać, że chcemy iść do przodu. Zbyt często w meczu z Łotwą przyjmowaliśmy piłkę i staliśmy w miejscu, a jeśli stoisz w miejscu, to ciężko rozpędzić sytuację do strzelenia bramki. Nie za rzadko stosowaliście prostopadłe podania, takie jak Grzegorza Krychowiaka z pierwszej połowy, po którym wyszedłeś sam na bramkarza? - Na pewno za rzadko, tym bardziej, że jednak przy takich przeciwnikach, czy to zagrasz "z klepy", czy zagrasz prostopadłą, to i tak musisz próbować różnych wariantów. Jeśli stosujesz tylko jeden z nich, to rywalowi jest się łatwiej bronić. Tym bardziej, że jeśli ktoś przyjeżdża na Narodowy, to zawsze będzie się bronił i tak już będzie do końca tych eliminacji. Tym bardziej musimy cierpliwie budować akcje, mieć pomysł, aby ich było więcej, byśmy nauczyli się wychodzić z ciężkich sytuacji. Pomimo tego, że czerwcowe mecze będą cięższe, nasza gra powinna wyglądać już lepiej. Okazuje się, że możecie współpracować z Krzysztofem Piątkiem i to nie jest tak, że na boisku wchodzicie sobie w drogę. - My do końca nie jesteśmy podobnymi napastnikami i od tego trzeba zacząć. Jeśli coś nas przybliża, a nie wyróżnia, to fakt, że strzelamy dużo bramek. Poza tym, mamy inne doświadczenie, inny sposób grania. W meczu z Łotwą pokazaliśmy z Krzyśkiem kolejne akcje, w których przy odrobinie szczęścia, minimalnie lepszym przyjęciu mogły paść bramki. Nie oszukujmy się - z meczu na mecz będzie to lepiej wyglądać. W piłce nie ma cudów - po jednym czy dwóch meczach nie może wszystko funkcjonować należycie. Rozumiemy się coraz lepiej, a z biegiem czasu będzie to coraz lepiej wyglądało. Rozmawiał i notował na PGE Narodowym Michał Białoński Sytuacja w "polskiej" grupie