Zobacz terminarz i wyniki polskiej grupy el. Euro 2020 Michał Białoński, Interia: Wydaje się, że wynik jest znacznie lepszy niż gra. Niektóre jej momenty były mocno niepokojące.Bartosz Bereszyński, obrońca reprezentacji Polski: - Nie zgadzam się z tą opinią. Owszem, po wyjściu z szatni Austriacy mocno na nas siedli, przez 10-15 minut, mieli jakieś tam swoje szanse, ale były one raczej małe i delikatne. Natomiast była to bardziej nasza wina niż zasługa gry rywala. Uważam, że z minuty na minutę mecz toczył się coraz bardziej pod naszą kontrolą, a druga połowa była dobra w naszym wykonaniu. Austriacy, mając takich piłkarzy w składzie, musieli stworzyć jakieś szanse, ale one nie były czyste i klarowne. To były raczej strzały z dystansu czy sytuacje po naszych błędach w ustawieniu.W ostatnich 10 meczach w Wiedniu wygrała tylko Brazylia, a poległy nawet Niemcy. Znając tę statystykę w ciemno wzięlibyście pewnie nawet remis? - Nie graliśmy na remis, przyjechaliśmy grać o zwycięstwo. Mamy świadomość tego, że potencjałem i umiejętnością przewyższamy Austriaków. Co tydzień gramy w lepszych ligach i każdy z nas czuje się pewnie i występuje w klubie regularnie. Dawno nie było takiej sytuacji, żeby nawet ci, którzy siedzą na ławce, grali w klubach.Nie jesteś etatowym lewym obrońcą, jak się czułeś na tej pozycji?- To było dla mnie trudne spotkanie. Może nie ze względów taktycznych, ale przez to, że wszystko się dzieje z drugiej strony. To była większa trudność pod względem psychicznym niż fizycznym, czy pod względem umiejętności. Poradziliśmy sobie dobrze jako cała drużyna. Jeden pracował za drugiego i o to chodzi.Dostałeś żółtą kartkę. Faul był blisko pola karnego, ale czy zasłużyłeś na taką karę?- Uważam, że w lidze włoskiej nie ma nawet faulu po takim zajściu. Obaj popracowaliśmy delikatnie rękami, rywal przegrał walkę o pozycję. Jeśli już, to kwalifikowało się to faul, natomiast uważam, że żółta kartka to zdecydowanie za dużo.Bardzo jesteś zmęczony? Zdążysz się zregenerować do niedzieli?- Jest w porządku. Po takich meczach nie czuje się zmęczenia. Owszem, spotkanie kosztowało nas dużo zdrowia, ale każdy z nas jest w klubowym rytmie meczowym. Wracamy do Warszawy, od piątku zaczynamy regenerację przed misją "Łotwa".Macie pewnie jasność co do tego, że po takim otwarciu każdy w Polsce czeka na zwycięstwo nad Łotwą, jakby to miała być formalność? - Ja osobiście uważam, że w sporcie nie ma nic piękniejszego niż presja. Ona tylko sprawia, że podnosisz swoje umiejętności. My doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, że presja w Polsce jest ogromna. Traktuje się nas jak mistrzów Europy i każdy mecz trzeba wygrywać. Pół żartem, pół serio wiedzieliśmy, że spotkanie z Austrią może być kluczowe dla układu tabeli eliminacji, ale to jest trochę podobnie jak w meczach ligowych: na ogół nie zdobywa się mistrzostwa w konfrontacji z zespołami z czołówki, tylko z tymi, które są teoretycznie niżej notowane. Niedzielne spotkanie przede wszystkim trzeba wygrać w głowach, wyjść na boisko zmobilizowanym, skoncentrowanym. Łotwy nie możemy zlekceważyć nawet przez sekundę. W dzisiejszej piłce nie ma słabych rywali.- Nasza publiczność może nam tylko dodać skrzydeł. Stoimy przed szansą fantastycznego początku eliminacji - sześciu punktów po dwóch meczach. Chyba każdy z nas sobie to wymarzył. Tabela na razie układa się dobrze - Słowenia zremisowała z Izraelem, a Łotwa przegrała z Macedonią. Austriaków czeka teraz ciężki wyjazd do Izraela. Nam nie pozostaje nic innego, jak wygrać w niedzielę i patrzyć na wszystkich z góry.Mówisz, że w Warszawie kibice was poniosą do walki, ale do Wiednia przyjechała też wyjątkowo liczna, aż 15-tysięczna ich reprezentacja. Czułeś się jak u siebie?- Muszę przyznać, że dawno tak nie miałem, że po wyjściu na rozgrzewkę, po cichu, mówiliśmy jeden do drugiego: "Kurcze, ciarki na plecach, rękach, na całym ciele". Już na tej rozgrzewce czułem takie emocje, że nawet bez niej można było zacząć grę, a już podczas meczu czuliśmy to niesamowite wsparcie i słyszeliśmy tego dwunastego zawodnika. Kibice byli fantastyczni, dlatego cieszę się, że mogliśmy im dać tyle radości w postaci zwycięstwa, kilku fajnych sytuacji i emocji do końca, bo uważam, że to spotkanie było niezłe. Rozmawiał w Wiedniu Michał Białoński