Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Austria - Polska Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Austria - Polska Nie tyle pod presją opinii publicznej, co z uwagi na formę napastników, jakich nie mieliśmy od czasów Lubańskiego, Laty i Bońka selekcjoner Jerzy Brzęczek zerwał z tradycją gry dwoma skrzydłowymi, na korzyść wstawienia do składu Arkadiusza Milika. Na lewej pomocy, podobnie jak w Napoli, operował Piotr Zieliński. Przewaga Polaków nie podlegała dyskusji, ale tylko pod względem głośności dopingu na trybunach. Na murawie wyglądało tak, jakbyśmy nie wyszli na pierwsze pół godziny. W efekcie braku krycia, agresywnego doskoku mogliśmy przegrywać nawet dwubramkowo, ale uratował nas Wojciech Szczęsny (w 8. min, po strzale Marcela Sabitzera), Jan Bednarek, który przyjął na ciało strzał Marko Arnautovicia, po podaniu Valentina Lazaro i brak precyzji Austriaków, głównie Davida Alaby, który z rzutu wolnego uderzał bardziej na wiwat niż do bramki. Słaby początek meczu w wykonaniu "Biało-Czerwonych" najlepiej oddaje statystyka podań z I połowy: 236-140. Na ogół piłki nie mieliśmy, próbowaliśmy za nią biegać, ale i to robiliśmy w sposób mało zorganizowany. Zgodnie z oczekiwaniami największe zagrożenie wiązało się z atakami operującego na lewej flance Alaby. Próba upilnowania go była dla Tomasza Kędziory nie mniejszym koszmarem niż lanie 0-5 z Chelsea, jakie dokładnie tydzień temu zebrało jego Dynamo Kijów w Lidze Europy. Skrzydłowy Bayernu nic sobie nie robił z pilnowania Kędziory. W 9. min wypalił z narożnika pola karnego tak, że nasz bramkarz musiał się znowu napocić. Pierwszy atak Polaków to wypad z kontrą Arkadiusza Milika. Napastnik Napoli oddał na prawo do Kędziory, ten jednak zepsuł dośrodkowanie. Na pierwszy strzał w wykonaniu Polaka doczekaliśmy się dopiero po 24 minutach, gdy Kamil Glik lekko główkował. Heinz Lindner nie miał problemów ze złapaniem. Powiew optymizmy naszedł po 24 minutach, wraz z dwoma akcjami Kamila Grosickiego. Najpierw włączył turbo na skrzydle, uciekł dwójce rywali, ale zamiast podać dołem na siódmy metr do niepilnowanego Zielińskiego, zagrał górą, w kierunku dalszego słupka, gdzie akurat nie było nikogo spośród Polaków. Za moment "Grosik" huknął z 20 m w prawy róg i Lindner wykonał bodaj interwencję życia, ratując zespół przed utratą bramki. Sięgnął piłki czubkami palców, bez tego byłoby 0-1. Natomiast po faulu Kędziory na Sabitzerze uratował nas fakt, że Alaba z wolnego uderzył na wiwat, a nie do bramki. Na drugą połowę trener Brzęczek posłał drugiego skrzydłowego - Przemysława Frankowskiego, w miejsce Milika. Ale nie zmieniło to obrazu gry - Austria była nadal lepsza. Po faulu Bartosza Bereszyńskiego na Stefanie Lainerze, za linią boczną pola karnego, z rzutu wolnego piłka trafiła pod nogi Sabitzera, jednak ten z 15 m huknął bardzo niecelnie. Po chwili Arnautović zgubił Kędziorę, by uderzyć niecelnie. Piotr Zieliński został brutalnie sfaulowany przez Aleksandara Dragovicia, na czym ucierpiały jego plecy. Na nic się zdały dwie interwencje masażystów. Zieliński musiał zejść, a Brzęczek zagrał va banque i wpuścił Krzysztofa Piątka. Kilkanaście tysięcy polskich gardeł ryknęło: "Krzysztof! Piątek!". Takiego powitania na wyjeździe nie miał dawno żaden nasz piłkarz. Po przerzucie Frankowskiego Piątek idealnie zgrał w tempo do Grosickiego, ten ruszył na bramkę, by upaść na piątym metrze w starciu z Florianem Grillitschem. W 67. min z bramki mogli się cieszyć Austriacy, lecz Arnautoviciowi, przy strzale z rzutu wolnego zabrakło 10 centymetrów, by zmieścić piłkę przy słupku. Jest takie powiedzenie, że jeśli napastnik jest formie, to piłka znajdzie go w każdym miejscu, o każdej porze. Ono się potwierdziło w 69. min. Po rzucie rożnym Grosickiego zakotłowało się pod bramką gospodarzy. Lewandowski wygrał pojedynek powietrzny, piłka trafiła do zamykającego akcję Kędziory, ten "kropnął" ile sił w prawej nodze, Lindner sparował uderzenie, ale piłka spadła na głowę Piątka, który z czterech metrów skierował ją do siatki. Taniec radości w polskich sektorach, Kuba Błaszczykowski wśród cieszących się piłkarzy, Robert Lewandowski ponaglający trybuny do jeszcze głośniejszego wsparcia - to były piękne chwile "Biało-Czerwonych" w Wiedniu, dla których nikt nie żałował tej podróży i poniesionych na nią wydatków. Przecież takich wspomnień nie da się kupić za żadną kwotę! W 76. min Piątek powinien podwyższyć nasze prowadzenie, lecz po profesorskim podaniu Lewandowskiego, strzelając z 10 m postawił na siłę, a nie precyzję, przez co piłka minęła bramkę. Strzałów z dystansu próbowali Mateusz Klich i Grzegorz Krychowiak, lecz Lindner nie dał się zaskoczyć. Warto podkreślić, że gdy trema przeszła, w końcówce meczu o niebo lepiej niż w pierwszej fazie grał Kędziora. Zaczął wygrywać pojedynki zarówno z Alabą, jak i z Arnautoviciem. W 88. min dwa punkty na tacy podarował nam Marc Janko, o którego kryciu zapomniał Bereszyński. Rezerwowy napastnik Austrii w idealnej sytuacji zagłówkował tuż obok słupka, czego długo nie mógł przeboleć trener gospodarzy - Franco Foda. W doliczonym czasie do II połowy u Jerzego Brzęczka zdążył zadebiutować Michał Pazdan, który zastąpił żegnanego owacją na stojąco "Grosika". W ostatnich sekundach Szczęsny uratował nas po strzale z dystansu Alaby. I tak trzy punkty pojechały do Polski! Grupa G el. Euro 2020 Austria - Polska 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Krzysztof Piątek (69. Głową, dobitka po strzale Kędziory). Polska: Wojciech Szczęsny - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński - Kamil Grosicki (90.+1 Michał Pazdan), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Piotr Zieliński (59. Krzysztof Piątek) - Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik (46. Przemysław Frankowski). Austria: Lindner - Lainer, Dragović, Hinteregger, Woeber - Grillitsch (84. Onisiwo), Baumgartlinger (kapitan) - Lazaro (80. Janko), Sabitzer, Alaba - Arnautović. Widzów: 40400 Sędziował Anastasio Sidiropoulos z Grecji. Żółte kartki: Dragović (51. Za faul na Zielińskim) oraz Bereszyński (54. Za faul na Lainerze). Z Wiednia Michał Białoński, Piotr Jawor Zobacz terminarz "polskiej" grupy el. Euro 2020