O warunkach kontraktu holenderskiego szkoleniowca pisał już na łamach INTERIA.PL redaktor Roman Kołtoń (przeczytaj: Leo nie do ruszenia). Kolejne szczegóły umowy Beenhakkera wyjawił wtorkowy "Przegląd Sportowy". I tak oto trener może liczyć na miesięczne zarobki w wysokości 70 tysięcy euro, do których dochodzą 2 tysiące euro "dodatku mieszkaniowego". Za ewentualny awans do MŚ 2010 Holender zainkasuje blisko 800 tysięcy euro, czyli o 200 tys. więcej niż za wprowadzenie Polski do Euro 2008. W przypadku sukcesów kadry nikt z pewnością nie będzie narzekać; za dobrą pracę Leo dostanie wynegocjowane ze związkiem pieniądze. Gorzej ma się sytuacja ewentualnego zwolnienia trenera w razie niezadowalających wyników biało-czerwonych. Kontrakt z Beenhakkerem może zostać zerwany jedynie w przypadku ciężkiego przewinienia dyscyplinarnego. To oznacza, że za brak wyników kadry selekcjonerowi nie wystarczy wypłacić trzymiesięcznych poborów (210 tys. euro), ale...pełną kwotę liczoną łącznie z premią za awans na MŚ! To oznaczałoby, że PZPN za zwolnienie Leo zapłaciłby 2 miliony euro! Więcej w "Przeglądzie Sportowym"