INTERIA.PL: Wiele nerwów nas ten mecz kosztował... Marcin Daniec: - Spodziewałem się, że to będzie bardzo trudny mecz. Belgowie nie byli pod żadną presją, a w takich sytuacjach zawsze gra się łatwiej. Poza tym oni naprawdę dobrze grają w ostatnim czasie, a my nie możemy się tylko drzeć, oczekując za każdym razem od naszej kadry 3:0! Czy coś Pana szczególnie urzekło? - Byłem dumny z kibiców. Bardzo często jest tak, że doping zależy od tego co się dzieje na boisku. Jest dobry kiedy zespołowi idzie i słabnie jak jest gorzej. A tu kiedy usłyszałem to głośne "jesteśmy z Wami" aż serce mocniej zabiło! Nie obawiał się Pan, że nasi piłkarze nie wytrzymają presji i o wyjazd na ME trzeba się będzie bić na trudnym terenie w Belgradzie? - Nie bałem się tego meczu, bo jak się mamy bać Belgów, to po co jechać na mistrzostwa Europy? Ciesze się, bo mamy bardzo dojrzałą drużynę. Ciekawe co myślą teraz ci, którzy byli przeciwni zatrudnieniu Leo, wszyscy trenerzy, którzy nigdy nie awansowali na mistrzostwa. A tu pojawia się obcy chłop, sympatyczna gęba i jest sukces. Niesamowita była ta sytuacja, kiedy zawodnicy porwali trenera podczas wywiadu i zaczęli go podrzucać. Wielkie emocje i spontaniczna radość. Czy oprócz bohatera meczu Ebiego Smolarka występ któregoś z kadrowiczów szczególnie przypadł Panu do gustu? - Tak, Radosława Sobolewskiego. Rozegrał niebywały mecz. Forma do jakiej doszedł w tym roku jest niesamowita. Do mistrzostw pozostało jeszcze sporo czasu, ale może pokusi się Pan o prognozę; na co stać naszą kadrę na Euro 2008? - Myślę, że na czołową ósemkę. Nie martwi się Pan, że znów zachłyśniemy się awansem zapominając o pracy jak to było przy okazji dwóch ostatnich mundiali? - Zgodnie z obowiązującym prawem UEFA i FIFA, które musimy honorować po zakwalifikowaniu czeka nas kilka a może i kilkanaście zgrupowań. To mnóstwo czasu i jestem bardzo spokojny, że pod okiem Beenhakkera kadra zostanie odpowiednio przygotowana. Rozmawiał: Dariusz Jaroń, INTERIA.PL