"Biało-czerwoni" bardzo udanie wystartowali w eliminacjach Euro 2016. W czterech spotkaniach zdobyli 10 punktów, pokonując m.in., pierwszy raz w historii, reprezentację Niemiec, która kilka miesięcy temu zdobyła w Brazylii mistrzostwo świata. Krzysztof Ziemiec: Zadowolony, uśmiechnięty, no tak, jak chyba większość Polaków, bo ta jesień należała do nas. Zbigniew Boniek: - Tak, oczywiście. Muszę powiedzieć, że to była dobra jesień. Czuliśmy to gdzieś tam w kościach, że to tak może być, bo muszę powiedzieć, że te symptomy, pozytywne, to już tam gdzieś odnotowaliśmy na koniec wiosny, kiedy zremisowaliśmy z drużyną niemiecką w meczu wyjazdowym. Oczywiście, wszyscy się śmieli, że co to za remis, Niemcy grali drugą drużyną, brakowało sław, ale było już czuć, że ta drużyna się tworzy, natomiast na jesień to już naprawdę wyglądało dobrze. A czy czuje Pan dzisiaj satysfakcję? Rok temu większość osób krytykowało nowego trenera, były nawet gwizdy na stadionie we Wrocławiu. Pan był tym, który mówił "spokojnie, Nawałka wie, co robi. Dajmy mu czas". - Wie Pan, o piłce wszyscy lubią porozmawiać w naszym kraju. Nie ma co się dziwić, bo mamy 36 milionów ekspertów. Natomiast na futbolu znamy się w węższym gronie. Tak, jak na polityce, prawie wszyscy. - Tak, w węższym gronie. Mi się wydawało, że wybór trenera-selekcjonera nie może być podyktowany ambicjami, czy podpowiadaniami dziennikarzy, którzy mają blogi, którzy są młodzi, którzy chcieliby mieć jakiś wpływ na to, co będzie robił Polski Związek Piłki Nożnej, tylko trzeba wybrać takiego trenera, o którym jesteśmy przekonani, że tej drużynie może coś dać, że jest dobry, że ma doświadczenie, że może być dobrym selekcjonerem. Nie miałem wątpliwości, z tymi, którymi rozmawiałem. Adam od początku był moim faworytem i zaproponowałem to zarządowi Polskiego Związku Piłki Nożnej, i od pierwszego dnia byłem przekonany, że robi wszystko zgodnie z pewnymi założeniami. Nawet przez moment nie miał Pan wtedy takiego zawahania? Słysząc te gwizdy rok temu na stadionie we Wrocławiu? - Nie, nie, nie. To jest normalne. Jak to się mówi, żeby zacząć wygrywać, to najpierw trzeba troszeczkę przetestować i coś przegrać. Ale tych porażek to wcale nie było tak wiele, bo ja za Adama Nawałki to żeśmy chyba w ogóle przegrali dwa mecze. Sześć siedem żeśmy wygrali i trzy zremisowali. W piłce są momenty. Teraz mamy dobry moment, prawda? I mamy dobry moment w piłce młodzieżowej i zaczyna się podobać piłka kobieca, i reprezentacja pierwsza dobrze gra, ale to wcale nie znaczy, że musi trwać wiecznie. Potem przyjdą momenty gorsze i znowu przyjdzie moment dobry. Natomiast naszym zadaniem jest to, żeby stworzyć takie struktury piłkarskie w naszym kraju, żeby to wszystko dobrze funkcjonowało. Specjaliści mówili, że po tym meczu we Wrocławiu o kadrze mieliśmy już wiedzieć wszystko. I co? Wiemy? Mamy prawdziwą drużynę? - Tak, tak, drużynę na pewno mamy prawdziwą. W sensie takim, że jest to drużyna złożona z zawodników, którzy grają w poważnych klubach, znają swoją wartość, jest tam znakomita atmosfera. Liderem tej drużyny jest kilku zawodników, na czele z Robertem Lewandowskim. Trener absolutnie ma doświadczenie, bo i był ze mną na mistrzostwach świata, i wie o co chodzi. Adam jest tutaj, można powiedzieć, dyrygentem, głównym reżyserem, także sprawy mamy poukładane. Mamy drużynę ambitną, drużynę, która przestała się bać. Naprawdę jest fantastyczna atmosfera, co wcale nie znaczy, że będziemy teraz wygrywali, prawda? Bo boisko jest weryfikacją czasami bardzo trudną i tak samo przeciwnicy robią wszystko, żeby jak najlepiej wyglądać. Ale dzisiaj jedziemy i nie gramy z jakąkolwiek drużyną z duszą na ramieniu tak, jak to kiedyś było. Jak ja przyszedłem do Polskiego Związku Piłki Nożnej i graliśmy z Mołdawią to człowiek nawet nie wiedział, czy my z Mołdawią wygramy. Czytaj więcej na www.rmf24.pl