Nasi juniorzy przez kilka dni rywalizowali na Górnym Śląsku o awans do "elite round", decydującej fazy eliminacji mistrzostw Europy juniorów. Awans udało się wywalczyć po pokonaniu Irlandii Północnej (2-1) i Białorusi (3-0). W ostatnim spotkaniu wczoraj z Niemcami, rywal okazał się jednak znacznie mocniejszy i zwyciężył 2-0. Ostatecznie Polacy awansowali z sześcioma punktami z drugiego miejsca. - Grając z Niemcami mieliśmy świadomość, jakim potencjałem dysponuje ten zespół, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszych w tej kategorii wiekowej w Europie. Nie było co grać otwartej piłki, bo w świadomości mieliśmy mecz z Anglikami, gdzie wiemy, jak się wszystko skończyło (Polacy przegrali 1-7 - przyp. red.). Na pewno mogę być zadowolony z dyscypliny taktycznej. Niemcy jednak pokazali, ile jeszcze nam brakuje, przede wszystkim w ofensywie - komentuje Dariusz Dźwigała, trener reprezentacji do lat 19. - Z Polską nie było łatwo, bo to niezła drużyna. Trzeba było się postarać, żeby zwyciężyć w tym ostatnim spotkaniu. Udało się i jesteśmy zadowoleni, bo mamy za sobą dobry turniej, a zwycięstwo w nim ma dla nas znaczenie. To mały krok w kierunku mistrzostw Europy, a potem mistrzostw świata - mówi z kolei kapitan juniorskiej reprezentacji Niemiec Kai Havertz, który na swoim koncie, w barwach Bayeru 04 Leverkusen, ma już mecze i trafienia w Bundeslidze. Polscy juniorzy są w "elite round". 6 marca poznają swoich kolejnych rywali. Tam jednak, o awans do finałowego turnieju w Finlandii, który odbędzie się w lipcu, będzie bardzo trudno. Z decydującej fazy eliminacji do finałów awansują bowiem tylko zwycięzcy siedmiu, 4-zespołowych grup. O awans na młodzieżowe Euro walczy też nasza zespół do lat 21. Wczoraj, drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza, pokonała na wyjeździe Litwę 2-0 po bramkach Pawła Tomczyka i Konrada Michalaka. Po trzech meczach "Biało-Czerwoni" mają na swoim koncie siedem punktów i tracą pięć "oczek" do liderującej Danii (4 rozegrane spotkania). Michał Zichlarz