Do pechowej interwencji polskiego obrońcy doszło w końcówce pierwszej połowy, kiedy próbował odebrać rywalowi piłkę. "Poczułem ogromny ból, ale po pięciu sekundach ustąpił. Pomyślałem więc, że nie jest źle i naderwałem tylko więzadła poboczne. To oznaczałoby miesiąc przerwy w grze. Jednak badania potwierdziły najgorsze przypuszczenia, czyli zerwanie więzadeł krzyżowych" - przyznał Jędrzejczyk. Zawodnik podkreślił, że fizycznie czuje się dobrze. Gorzej znosi perspektywę półrocznej przerwy w grze. "Klubowy lekarz powiedział, że przy tym urazie powinienem zwijać się z bólu. Jednak mam na tyle silne mięśnie, że one wszystko utrzymują i ku mojemu zaskoczeniu dobrze się czuję. Gorzej znoszę to pod względem psychicznym. Kontuzja przytrafiła mi się przecież w najgorszym możliwym momencie" - tłumaczył Jędrzejczyk. Ostatnie miesiące były bardzo udane dla zawodnika. Regularne występy w lidze rosyjskiej przełożyły się na pewne miejsce w reprezentacji Polski, w której występował na lewej obronie. W ostatnim spotkaniu towarzyskim ze Szwajcarią (2-2 we Wrocławiu) strzelił jedną z bramek dla "Biało-czerwonych". "Niestety, takich rzeczy się nie przewidzi. Takie życie. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to dopiero w lutym zacznę biegać, a do gry wrócę za pół roku" - dodał. Póki co Jędrzejczyk przebywa w Rosji, ale we wtorek poleci do Monachium. "Tam przejdę operację, ponieważ wszyscy gracze naszego klubu leczą się w niemieckiej klinice. Po trzech dniach wrócę do Rosji i wówczas poznam szczegóły dalszego leczenia. Rehabilitację chciałbym przejść w Warszawie, ale nie wiem czy władze klubu wyrażą na to zgodę" - zakończył Jędrzejczyk.