Zobacz relację na żywo z meczu Armenia - Polska! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Orły już po 25 minutach prowadziły 3-0, ale przed przerwą gospodarze zniżyli, jednak ich wątpliwości odnośnie tego, kto wygra, po niespełna godzinie rozwiązał Kuba Błaszczykowski, finalizując widowiskową akcję. Dla polskiej piłki to był piękny wieczór w Erywaniu, który do tej pory kojarzył nam się z porażką reprezentacji Leo Beenhakkera, czy remisem Jerzego Engela. Adam Nawałka najbardziej zaskoczył przy obsadzie bramki. Można się było spodziewać, że pozostawi w niej występującego w każdej kolejce Premier League i zbierającego przychylne recenzje Łukasza Fabiańskiego. Postawił jednak na Wojciecha Szczęsnego, który w Juventusie występuje znacznie rzadziej, gdyż tam między słupkami rządzi Gianluigi Buffon. Na lewej stronie obrony, pod nieobecność kontuzjowanego Artura Jędrzejczyka, selekcjoner desygnował nominalnego prawego defensora Bartosza Bereszyńskiego. Na pozostałych pozycjach wszystko było czytelne. Do pomocy wrócił Grzegorz Krychowiak, który zajął miejsce Krzysztofa Mączyńskiego. "Mąka" miał ostatnio przeciążeniowy uraz kolana, więc nie zdążył odzyskać szczytowej formy. Już w 68. sekundzie zagroziliśmy bramce rywali: Kamil Grosicki podał górą przed bramkę, a Robert Lewandowski trącił piłkę głową, zanim doszedł do niej Grigor Meliksetjan. Bramkarza gospodarzy uratowało to, że piłka przeszła nad poprzeczką. W kolejnej akcji, jeszcze przed upływem dwóch minut, Kuba Błaszczykowski prostopadłym podaniem uruchomił Łukasza Piszczka, ten z okolic linii końcowej dograł na piąty metr, gdzie Kamil Grosicki tylko dołożył nogę i piłka ugrzęzła w siatce! W geście radości "TurboGrosik" z rąk zrobił zamykający się dziób, uciszając tych, którzy zarzucają mu chodzenie po kasynach. Po strzeleniu gola nasi uspokoili tempo gry, nieco oddali pole i inicjatywę rywalowi. Czekali na okazje do kontr. W 17. min Błaszczykowski minął rywala, podał do Piotra Zielińskiego, a ten wywalczył rzut wolny z 18 m. "Zielu" szykował się do wykonania stałego fragmentu gry, ale to była zmyłka, bo Robert Lewandowski w pięknym stylu, uderzeniem nad murem, umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku. Prowadziliśmy 2-0! To niesamowite, jak "Lewy" do perfekcji opracował wykonywanie rzutów wolnych. Gdy podchodzi do piłki z okolic 20 metrów od bramki, możesz być pewny gola bardziej niż u niektórych naszych ligowców z rzutu karnego (np. Konstantina Wasiljewa, który zmarnował w tym sezonie dwie "jedenastki"). Później mieliśmy kolejny błysk geniuszu Roberta, który efektownym przyjęciem piłki zewnętrzną częścią prawej nogi, od razu minął rywala i wywalczył sobie pozycję. Z ostrego kąta "Lewy" podawał wzdłuż bramki, Meliksetjan zdołał tylko odbić piłkę, jego obrońca Taron Woskanjan, zamiast wybić na róg, podał do bramkarza, a ten złapał futbolówkę! Sędzia Matej Jug ze Słowenii nie miał złudzeń: podyktował rzut wolny pośredni i choć zdarzenie miało miejsce metr od bramki, zgodnie z regułami, wycofał piłkę na piąty metr. Wydawało się, że z tak niewielkiej odległości ciężko będzie trafić do bramki, wszak mur złożony z całego zespołu gospodarzy był blisko. Dla "Lewego" nie ma jednak takich utrudnień - po wycofaniu piłki przez Grosickiego, kopnął do siatki między wybiegających gospodarzy i prowadziliśmy 3-0! W 32. min po szarży prawą flanką pod poprzeczkę celował Jakub Błaszczykowski, jednak Meliksetjan obronił, za moment główkował Piszczek, ale niecelnie. W 34. min gospodarze doczekali się zagrożenia dla bramki Wojtka Szczęsnego, który do tej pory tylko raz miał kontakt z piłką, wybijając ją z pięciu metrów, po aucie bramkowym. Zieliński przed polem karnym sfaulował szykującego się do strzału Gegama Kadimjana. Mur Polaków wyskoczył i zablokował kopnięcie Henricha Mchitarjana z wolnego. Ormianie nie odpuścili i przycisnęli Polaków. "Lewy" próbował wybić piłkę, źle jednak ją opanował, uciekła mu na rzut rożny. Po dośrodkowaniu z kornera strzałem głową Szczęsnego pokonał Howhannes Hambartsumjan. Ten gol spowodował, że spotkanie przestało być jednostronne. Jeszcze przed końcem I połowy strzałem z 25 m kontakt bramkowy gospodarzom próbował dać Mchitarjan, jednak przestrzelił. W 58. min, w okresie, gdy Ormianie nas zdominowali i zepchnęli na własną połowę, "Biało-Czerwoni" odpowiedzieli w najlepszy z możliwych sposobów. Szczęsny poczekał z piłką przy nodze aż rywale wyjdą do wysokiego pressingu, po czym dokładnym podaniem w okolice połowy, wypuścił do kontry Piszczka, ten zgrał głową do Błaszczykowskiego, a Kuba ze skrzydła złamał do środka i strzałem po ziemi, w krótki róg, podwyższył na 1-4! Gol-marzenie! "Błaszczu" podbiegł pod sektor polskich kibiców, przejechał kilka metrów na kolanach i cieszył się razem z fanami. Wiadomym stało się, że zwycięstwa w tym meczu nic nam już nie wydrze! Adam Nawałka po bramce Błaszczykowskiego wpuścił Krzysztofa Mączyńskiego za Karola Linettego. W momencie, gdy pomyśleliśmy, że Kamil Grosicki trochę zniknął, "TurboGrosik" wypracował piątego gola dla Orłów! Po rozegraniu Bartosza Bereszyńskiego, Mączyński odzyskał piłkę i piętą zagrał do "Grosika", który podał wzdłuż bramki, bo był pewien, że gdzieś tam odnajdzie "Lewego". Tak też się stało i Robert dopełnił formalności, kopiąc do pustej bramki. To już był pogrom! "Biało-Czerwoni" często powtarzają, że piąte miejsce w rankingu FIFA zajmują na wyrost, ale w tym meczu pokazali dojrzałość, spokój i skuteczność zespołu z czołówki europejskiej, a może nawet światowej. Na ostatnie 20 minut Nawałka wpuścił Rafała Wolskiego. Zastąpił "Grosika", który schodził z podniesioną głową - z golem i dwoma asystami. Przy stanie 1-5 koledzy z obrony dali się rozgrzać Szczęsnemu. Wojtek się rozgrzał i spisał na medal, wygrywając pojedynek z Edgarem Małakjanem. Na ostatnie sześć minut Michał Pazdan ustąpił miejsca Thiago Cionkowi. "Pazdek" musi oszczędzać siły na niedzielne starcie z Czarnogórą. W 90. min znowu błysnął Błaszczykowski, który dograł przed bramkę, a piłkę odbitą od obrońcy skierował do siatki Rafał Wolski i było 1-6! By dopingować Orłów, do Erywania przyjechało 700 kibiców. Poza wulgarnymi momentami przyśpiewkami, na ulicach miasta spisywali się spokojnie. Tuż po strzeleniu przez Lewandowskiego bramki na 0-2, polscy fani bójką na pięści wyjaśniali jakąś sprzeczkę między dwiema grupami. Szybko się uspokoili, bez interwencji policji. O co poszło? Można przypuszczać, że o to, jakie flagi mają wisieć na ogrodzeniu, bo zabrakło miejsca dla wszystkich. W II połowie pojawiły się na wierzchu te z napisem "Polonia Bytom nigdy nie zginie!". Armenia - Polska 1-6 (1-3) Bramki: 0-1 Kamil Grosicki (2. z podania Piszczka), 0-1 Robert Lewandowski (18. z wolnego po faulu na Zielińskim), 0-3 Robert Lewandowski (25. z podania Grosickiego), 1-3 Howhannes Hambaratsumjan (39. głową z podania Mchitarjana), 1-4 Jakub Błaszczykowski (58. z podania Piszczka), 1-5 Lewandowski (65. z podania Grosickiego), 1-6 Wolski (90. z podania Błaszczykowskiego). Armenia: Grigor Meliksetjan - Kamo Howhannisjan, Howhannes Hambardzumjan, Gor Malakjan, Taron Woskanjan, Artak Edigarjan - Gegham Kadimjan (62. Edgar Malakjan), Rusłan Korjan (66. Edgar Manaczurjan), Henrich Mchitarjan, Sargis Adamjan (73. Dawit Manojan) - Tigran Barsegjan. Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan (85. Thiago Cionek), Bartosz Bereszyński - Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty (58. Krzysztof Mączyński), Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (72. Rafał Wolski) - Robert Lewandowski. Sędziował: Matej Jug ze Słowenii. Widzów: 12 tys. Z Erywania Michał Białoński Wyniki, terminarz i tabela "polskiej" grupy eliminacji MŚ 2018