Do tej pory niekwestionowanym numerem jeden był Dudek, ale bramkarz FC Liverpool od niedawna wznowił treningi po kontuzji łokcia. Na jego niekorzyść działa również fakt, że stracił miejsce w podstawowym składzie "The Reds" na rzecz Jose Reiny. W diametralnie innej sytuacji jest Boruc, który zbiera znakomite recenzje za występy w szkockim Celtiku Glasgow. Zdaniem Jana Tomaszewskiego, który w 1973 roku zatrzymał Anglię na Wembley powinni bronić... obaj. - Jeśli w sobotę inne drużyny zapewnią nam awans do finałów mistrzostw świata, to możemy pozwolić sobie na mały eksperyment. O stawkę czy nie, to będzie jednak wielki mecz z Anglią. I wówczas w jednej połowie powinien wystąpić Jurek, a w drugiej Artur. Taki nobilitujący występ mógłby zaprocentować w czasie mundialu w Niemczech! - tłumaczył Tomaszewski w "Super Expressie". A na kogo powinien w środę postawić Paweł Janas, gdy awansu jeszcze nie będzie? - Jurek Dudek to zdecydowanie nasz numer jeden, najlepszy bramkarz, ale powinien... trafić na trybuny. Niech zagra Boruc, a na ławce usiądzie Kowalewski. Przed mistrzostwami świata w 1974 roku sam byłem w takiej sytuacji, jak teraz Jurek. Przez półtora miesiąca leczyłem kontuzję. Potem ciężko trenowałem, ale w meczu z Argentyną na mundialu nie byłem sobą. W meczu z Haiti - też nie, ale oni nawet nie doszli pod bramkę. Zacząłem normalnie bronić dopiero od drugiej połowy meczu z Włochami. Jurek sam jeszcze nie wie, na co go obecnie stać. Bo żaden trening nie zastąpi sytuacji meczowych - stwierdził Tomaszewski.