Interia: Dobrze, że Nawałka powołał Stępińskiego i Dawidowicza? Andrzej Zamilski: - No, ale jeśli nie teraz, to kiedy? Przecież przed nami mecze towarzyskie, więc skoro Stępiński jest najlepszym polskim strzelcem w Ekstraklasie, to czemu go nie powołać? Szczególnie, że zrobił duże postępy. A jeśli chodzi o Dawidowicza, to szczerze? Nie bardzo go kojarzę. Ale wiem, że trener Nawałka na pewno dokładnie go sprawdził. Trener ma swoją siatkę obserwatorów, śledzą ligi młodzieżowe. A jak panu jako trenerowi młodzieżówki pracowało się z selekcjonerami? - Niektóre rzeczy nie nadają się do publikacji (śmiech). Było raz lepiej, raz gorzej. Leo Beenhakker konsultował się ze mną, pytał o wyróżniających się młokosów. Brał pod uwagę czy młodzieżówka będzie grała o punkty, czy tylko sparing. Jakoś się dogadywaliśmy. Gorzej było z Franciszkiem Smudą. Młodymi raczej się nie interesował, a raz zrobił mi psikusa. Jakiego?- Na przedmeczowym zgrupowaniu Kamil Glik albo Maciej Rybus powiedzieli mi, że wyjeżdżają. "Gdzie?" - spytałem zmieszany, a ci, że dostali powołanie do seniorskiej kadry. Szkoda, że takich rzeczy dowiadywałem się od piłkarzy. A przecież trener mógł do mnie zadzwonić... A jaki pod tym względem jest Nawałka? - Wiem, że robi to wszystko w przemyślany sposób. Na pewno przed powołaniem Stępińskiego i Dawidowicza konsultował się z trenerem młodzieżówki. Znam Adama z czasów, gdy prowadził drużyny ligowe. Interesował się młodymi, jeździł na mecze juniorów, był cały czas na bieżąco. To profesjonalista. Zupełnie się nie dziwię, że teraz zdecydował się na Stępińskiego i Kubowicza. Na pewno nie ma w tym przypadku. Młodym zawodnikom daje coś powołanie do seniorów? - Pewnie, nawet jeśli w meczu nie kopną piłki. Sama obecność, możliwość trenowania i porównania się z seniorami to już jest wiele. Nawałka będzie wiedział co z nimi zrobić. Ma bogatą wiedzę, zna kandydatów do pierwszej reprezentacji, więc te dwa powołania zupełnie mnie nie zaskakują. Nic zdziwiłbym się, gdy dokooptował jeszcze kogoś. Rozmawiał Piotr Jawor