Do tej pory niewielu o nim słyszało. Dla przeciętnego kibica nazwisko Dawidowicz jest anonimowe. Pierwszy raz piłkarska Polska dowiedziała się o nim dwa lata temu, gdy jako niespełna 17-letni chłopak debiutował w Ekstraklasie. Wystarczyły 34 występy w naszej lidze, by słynna Benfica Lizbona zapłaciła za niego 2 mln euro. Dawidowicz trafił do Portugalii, ale na razie do zespołu rezerw. Wielkie mecze mają przyjść niebawem, bo młody obrońca w każdym miejscu, do którego trafia, potrzebuje czasu. Tak było swego czasu w Lechii Gdańsk, do której przyjechał z małego Sokoła Ostróda. - Ściągnął go Roman Kaczorek, szef młodzieżowego skautingu w Lechii. Później grał w drużynie juniorów młodszych trenera Wilka, a ten zespół zdobył przecież mistrzostwo Polski. Z dużej grupy Przemysław Frankowski trafił do Jagiellonii Białystok, a Kacper Łazaj do Rakowa Częstochowa. Pozostali przepadli - przypomina w rozmowie z Interią Bogusław Kaczmarek, były trener Lechii, który dał Dawidowiczowi zadebiutować w Ekstraklasie. - To było w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Spisał się dobrze, więc dałem mu też szansę w spotkaniu z Górnikiem Zabrze. U mnie wystąpił na środku obrony, bo takie ma predyspozycje. Przegraliśmy z Górnikiem, ale kilka jego zachowań świadczyło o tym, że będzie dobrym zawodnikiem. Doskonale czytał grę jeden na jeden, miał odbiór piłki na wysokim poziomie. To był zwiastun, że wyrośnie z niego porządny piłkarz - przekonuje Kaczmarek. W momencie ogłoszenia listy powołanych, przy nazwisku Dawidowicza pojawiły się największe kontrowersje. Wielu puka się w czoło i zastanawia, po co trenerowi Adamowi Nawałce piłkarz z drugiej ligi portugalskiej. Selekcjoner nie raz już jednak pokazał, że warto zaufać jego decyzjom. Tym bardziej, że Dawidowicz to zawodnik specyficzny. - Dwa lata temu jeździł z nami przez cały sezon, przygotowywaliśmy go do debiutu. W reprezentacji powinno być tak samo. To powołanie powinno być zachętą do dalszej pracy. Dawidowicz musi oswajać się z kadrą. To perspektywiczna decyzja Adama - uważa Kaczmarek. I dodaje, że akurat Dawidowicz potrzebuje dość dużo czasu na aklimatyzację w nowym otoczeniu. - Może w tej chwili niewielu uważa, że na to zasługuje, ale Nawałka pewnie widzi w nim to, co swego czasu dostrzegł w Arkadiuszu Miliku i Krzysztofie Mączyńskim - dodaje były asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski. Pytanie tylko, jaki plan na zagospodarowanie Dawidowicza w reprezentacji ma Adam Nawałka. Zresztą drugi raz selekcjoner do niego zadzwonił. Wcześniej zawodnik był też na zgrupowaniu przed meczem z Litwą, ale nie doczekał się debiutu. Dawidowicz od lat gra wymiennie na dwóch pozycjach - środkowego obrońcy lub defensywnego pomocnika. Ostatnio coraz częściej występuje na stoperze. Czy również tam widzi go selekcjoner? Kaczmarek: - Dla mnie powinien występować na środku obrony. Czemu nie wyżej? Na pozycjach "6" lub "8" trzeba mieć dobre pierwsze podanie. Yaya Toure, Xabi Alonso, Sergio Busquets czy Grzegorz Krychowiak to mają, a Dawidowicz posiada inne atuty. Zresztą nie gra się tam, gdzie się lubi, ale tam, gdzie jest potrzeba. Sęk w tym, że powołanie Nawałki to raczej decyzja perspektywiczna. Trudno się spodziewać, by Dawidowicz wystrzelił od razu i na stałe zagościł w kadrze. Ale skoro regularnie z Serie B powoływany jest Thiago Rangel Cionek, to dlaczego nie były piłkarz Lechii? - Mamy problemy na środku obrony. I to olbrzymie! Łukasz Szukała ma swój wiek i prochu już nie wymyśli. Kamil Glik jest w dobrej formie i jeszcze pogra, a na stopera został niejako z konieczności przesunięty Michał Pazdan. To jednak mało, Adam musi szukać nowych rozwiązań - dodaje Kaczmarek. Nawałka szuka, i daje szanse młodzieży. Trzecie z rzędu powołanie dostał przecież Bartosz Kapustka. To wyróżniający się piłkarz Cracovii, który w debiucie strzelił gola Gibraltarowi. Był z kadrą w kluczowych momentach eliminacji, a jak się okazuje, znów został powołany. Szansę otrzymał też Mariusz Stępiński, który po nieudanym okresie w Norymbergii i Wiśle Kraków, odnalazł się w Ruchu Chorzów. W 12 meczach uzbierał siedem bramek, a nie uszło to uwadze selekcjonera. Jego powołanie jest perspektywiczne i również w pełni uzasadnione. Najmniej broni się Dawidowicz. Nie dość, że występuje na zapleczu portugalskiej ekstraklasy, to jeszcze nie zbiera najwyższych not. Często z Benfiki B do pierwszego składu Ruiego Vitorii trafiają gracze z zespołu rezerw, ale Dawidowicz ani razu nie został nawet zaproszony na jego trening. Polak pospieszył się z zagranicznym wyjazdem? - Nie ma złotej recepty. Maciej Terlecki kiedyś wyjechał do Anderlechtu, a potem wylądował na piłkarskim śmietniku. Na drugim biegunie jest Grzegorz Krychowiak. Wyjechał do Francji w wieku 15 lat i widzimy, gdzie jest dzisiaj - zauważa Kaczmarek. Benfica zapłaciła za niego 2 mln euro, więc młody piłkarz nie trafił do tego klubu na marne. Zresztą, powołanie Nawałki może mu tylko pomóc. Nie dość że uwierzy w siebie, to jeszcze w Lizbonie dostrzegą, że Polak to jednak piłkarz wyższej klasy. Łukasz Szpyrka