W Tokio na najniższym stopniu podium stanęli też Malwina Kopron i Paweł Fajdek. O tym, że w rzucie młotem Polacy mają szansę powalczyć o najwyższe cele wiadomo było już wcześniej. Ich wyniki w Tokio to nie jest przypadek, czy szczęście. To lata ciężkiej pracy i zdobywanych po drodze medali mistrzostw świata i Europy. Ale i długa już tradycja. Prawie 21 lat temu to właśnie Ziółkowski i nieżyjąca już Kamila Skolimowska stanęli w Sydney na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. I to właśnie od tego momentu rozpoczęła się fala zainteresowania tą konkurencją w Polsce. Kulminacja dwóch dekad sukcesów miała miejsce w Tokio. "Od tamtych pięknych chwil w Sydney zmieniło się bardzo dużo. Dzięki sukcesom odniesionym 21 lat temu mamy przyzwoitą infrastrukturę, która pozwala uprawiać tę konkurencję. I wbrew pozorom wcale jakieś szczególnej nie potrzeba. Kawałek betonu, trochę trawnika i można trenować rzuty lekkoatletyczne" - powiedział PAP Ziółkowski, który teraz jest trenerem czterokrotnego mistrza świata Fajdka. Jego zdaniem dużo lekkoatletycznym rzutom pomogło powstanie... sporej liczby szkółek piłkarskich. "Wszyscy którzy nadają się do rzutów, najczęściej nie mają predyspozycji do gry w piłkę nożną. Szczególnie w wydaniu dziecięcym. Albo są trochę za duzi, albo trochę nie gramotni, albo za grubi. I nie mogą się tam odnaleźć, więc szukają czegoś innego i często trafiają na rzutnię" - przyznał. W rozwoju kobiecego rzutu młotem dużo pomogła Anita Włodarczyk, która na kilka lat zdominowała tę konkurencję. Była dwukrotnie mistrzynią olimpijską (teraz zdobyła swój trzeci złoty medal), zdobyła po cztery złote medale mistrzostw świata i Europy. Poprawiła rekord globu. Tokio 2020. Dziewczyny marzą o osiągnięciach Anity Włodarczyk "Na pewno na brak zainteresowania młodych dziewczyn rzutem młotem nie możemy narzekać. Sukcesy Anity pokazały wielu, że można i jest to też dobra alternatywa. Często zgłaszają się dziewczyny trochę odepchnięte - ze względu na swoją wagę, wzrost, fizyczne parametry. I właśnie na rzutni mogą się odnaleźć. Mają dobry wzór w osobie Włodarczyk i marzą o tych samych osiągnięciach" - uważa Ziółkowski. Nie bez znaczenia - zdaniem mistrza świata z 2001 roku - jest fakt, że w Polsce jest też coraz więcej szkoleniowców, którzy zajmują się właśnie rzutem młotem. "Biorą się za to nawet byli zawodnicy. To właśnie dzięki temu to wszystko się kręci - sukcesy, infrastruktura i szkoleniowcy" - podkreślił. Jak wygląda idealny kandydat do rzutu młotem? "Trzeba mieć dobre warunki fizyczne. U panów idealny kandydat powinien mieć między 180 a 190 cm wzrostu, u pań 170-180 cm. Taki wzrost jak Wojciecha Nowickiego (1,96 m - PAP) jest rzadkością. To bardzo trudna konkurencja koordynacyjnie, a im jesteś wyższy, tym ta koordynacja jest bardziej zaburzona. W skrócie powinien to być taki trochę przerośnięty sprinter. Ważna jest dynamika, mniej siła, bo tę można zawsze wyrobić. Dynamika to cecha wrodzona, która jest bardzo potrzebna i niespecjalnie można to wypracować. Jeśli nie ma przewodnictwa nerwowego na odpowiednim poziomie, to nic z tego nie będzie" - tłumaczył Ziółkowski. Nie bez znaczenia jest zasięg ramion. "Wszystkie rzuty lekkoatletyczne to fizyka, więc wiadomo, że im dłuższa droga, tym lepiej, ale ta droga nie może być długa w nieskończoność, bo w końcu przestajemy kontrolować własne ciało" - zwrócił uwagę. Szymon Ziółkowski: Ważny jest charakter Zaznaczył, że ważny jest też charakter. Trzeba wykazać się dużym samozaparciem i być przygotowanym na treningi w trudnych warunkach atmosferycznych. "Zwłaszcza na początku kariery, bo później łatwiej o zgrupowania klimatyczne. Trzeba mieć na uwadze, że młotem trzeba rzucać cały rok, nawet jak pada, jest zimno i mroźno" - zauważył. Męski młot waży dokładnie 7,26 kg, damski - 4 kg. Stalowa linka zakończona uchwytem ma ok. 982 mm. Maksymalna długość sprzętu wynosi 121,5 cm i mierzy się ją od wewnętrznej strony rączki. Zawodnik wykonuje rzut z koła o średnicy 2,135 m, otoczonego siatką ochronną. Jak wygląda wykonanie rzutu? Zawodnik staje w kole tyłem do kierunku rzutu, chwyta oburącz uchwyt młota, wykonuje zamachy ponad głową, prostując ramiona w łokciach, wykonuje trzy lub cztery obroty całego ciała i wyrzuca młot w wyznaczone pole rzutów. "Czy błędnik jest problemem? Na początku może tak, ale później się do tego przyzwyczaja. To można wytrenować i nie sprawia to później żadnego problemu" - zapewnił Ziółkowski. mar/ krys/Igrzyska olimpijskie w Tokio trwają w najlepsze - Sprawdź już teraz Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - Sprawdź teraz!