Wygrana z Francuzami przybliżyła Świątek i Kubota do strefy medalowej. Nasi reprezentanci są już bowiem w ćwierćfinale, w którym zmierzą się z Jeleną Wiesniną i Asłanem Karaczewem. Reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego niespodziewanie pokonali rozstawionych z "jedynką" Francuzów Kristinę Mladenović i Nicolas Mahut’a.Świątek i Kubot przed środowym spotkaniem nagle poznali nowych rywali. Pierwotnie mieli bowiem zmierzyć się z reprezentantami Hiszpanii, którzy jednak nie przystąpili do rywalizacji, po tym jak Paula Badosa skreczowała w meczu ćwierćfinałowym singla. - Mikst jest nieprzewidywalny. Przed meczem nie wiemy nawet tego, jak nasi przeciwnicy będą zgrani. Nie tak, jak w deblu, gdy pary grają ze sobą przez cały rok. Warto mieć taką umiejętność, by potrafić dostosowywać się podczas meczu i obserwować, co dzieje się po drugiej stronie siatki, dobierając taktykę - przyznała po meczu Świątek w rozmowie z TVP Sport.- Bardzo się cieszę, że zagraliśmy dobrze taktycznie. Głównie dzięki temu ten mecz tak dobrze się potoczył. Sprawiło mi to bardzo dużo frajdy, bo dużo trenuję z facetami i w końcu miałam okazję odgrywać nieco silniejsze serwisy. To ciekawe doświadczenie. Cieszę się, że na początku roku już mieliśmy okazję zagrać razem, choć kalendarz jest napięty. To się przydało - dodała. Tokio 2020. Świątek zdradziła: To Kubot jest szefem Świątek zdradziła również, jaki układ panuje w polskiej parze.- Łukasz zawsze jest szefem. Po pierwsze to specyfika miksta, a po drugie Łukasz jest o wiele bardziej doświadczony. Nie ma tu co ukrywać - powiedziała najlepsza polska tenisistka. Najnowsze informacje z igrzysk olimpijskich - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci?utm_source=raport&utm_medium=raport&utm_campaign=raport" target="_blank">Sprawdź</a> TB