Ze względu na pandemię koronawirusa i przełożenie rywalizacji w Tokio o rok Australijka otrzymała od losu szansę na udział w igrzyskach w Japonii. - Właściwie nie pamiętam, gdzie byłam - chyba uczyłam dzieciaki pływania - kiedy dowiedziałam się o przełożeniu igrzysk. Pomyślałam, że to może zadziałać na moją korzyść. Teraz już wiem, że podejmuję walkę o start olimpijski. Wróciłam do treningów, ale zacząłem biegać dopiero tydzień temu. Wcześniej były pilates, siłownia i pływanie. Powoli buduję formę. Planuję wrócić tylko wtedy, gdy będę w stu procentach gotowa. Może bardziej patrzę na rok 2024... Nie wiem. Nie ogłoszono na razie żadnych turniejów kwalifikacyjnych na przyszły rok, a ja nie startowałam od ponad roku, więc muszę się zakwalifikować - powiedziała agencji AP Esposito. Syn Esposito, Ted, urodził się 29 lipca, o czym dumna mama nie omieszkała poinformować dzień po narodzinach na Instagramie. "Bardzo kocham synka i swoją nową rolę, ale ciągnie mnie do treningów" - przyznała. Australijka zdaje sobie sprawę, że przygotowanie olimpijskiej formy będzie dla niej trudne, tym bardziej, że nie może liczyć na taki komfort jak przez Rio de Janeiro. Wówczas blisko dwa lata spędziła w bazie treningowej w... Budapeszcie. Trenowała tam także po igrzyskach. - To najlepsze miejsce do treningu w nowoczesnym pięcioboju. Budapeszt i Węgry pomogły mi w zdobyciu złota - powiedziała 29-letnia Esposito. Australijka na IO w 2016 roku wyprzedziła Francuzkę Elodie Clouvel i Oktawię Nowacką. Polka prowadziła od pierwszej konkurencji i do ostatniej miała przewagę nad rywalkami. Straciła ją w biegu połączonym ze strzelaniem, praktycznie na ostatnich metrach. olga/ krys/