Kubot i specjalizujący się w singlu Hurkacz ulegli w sobotę Niemcom Janowi-Lennardowi Struffowi i Alexandrowi Zverevowi 2:6, 6:7 (5-7). Do wspomnianej sytuacji doszło w tie-breaku. Pierwszy z biało-czerwonych otrzymał ostrzeżenie za przekroczenie czasu. Wdał sie on w gwałtowną wymianę zdań z sędzią. Wrocławianin z kolei próbował spokojniej tłumaczyć arbitrowi, że częściowo zasłonięty był zegar odmierzający czas przeznaczony na wykonanie serwisu. Arbiter jednak zdania nie zmienił. "Oczywiście, mamy określone przepisy i trzeba się do nich stosować. Sędzia wykazał się jednak całkowitym brakiem wyczucia sytuacji. Powinien być bardziej wyrozumiały, bo tego zegara po prostu nie było widać. Sam nie wiem. Może chciał się popisać?" - zastanawiał się Kubot, zapytany o tę sytuację przez dziennikarzy. Polacy przyznali, że Zverev i Struff byli tego dnia świetnie dysponowani, jeśli chodzi o własne podanie. Gdzie i kiedy oglądać Polaków w Tokio - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/polacy/news-tokio-2020-terminarz-wystepow-polakow,nId,5371813?utm_source=term&utm_medium=term&utm_campaign=term">Sprawdź teraz!</a> "Wiedzieliśmy, że potrafią serwować. Liczyliśmy jednak, że sami trochę lepiej zagramy na returnie. Chcieliśmy się wstrzelić z kilkoma takimi dobrymi uderzeniami z rzędu. To ułatwiłoby nam zadanie. Tak się jednak nie stało" - analizował Hurkacz. Kubot zaś zwrócił uwagę, że rywale tak dobrze sobie radzili w tym elemencie, że nie dali jemu i jego partnerowi przez cały mecz żadnej okazji na przełamanie. Hurkacz w niedzielę rozpocznie występ w singlu. Rozstawiony z numerem siódmym wrocławianin zmierzy się z Węgrem Martonem Fucsovicsem. Kubot z kolei ma połączyć siły z Igą Świątek w mikście. Z Tokio Agnieszka Niedziałek