Decyzja FIE o dokończeniu kwalifikacji oznacza, że będą to pierwsze międzynarodowe zawody od 8 marca 2020, kiedy odbyły się ostatnie turnieje PŚ. Wszystkie późniejsze zaplanowane w ubiegłym roku zostały odwołane, m.in. pojedyncze imprezy zamykające olimpijskie rankingi oraz mistrzostwa kontynentalne, w tym Europy, które miały się odbyć w Mińsku. Mistrzostw świata w planach nie było, gdyż zwyczajowo nie rozgrywa się ich w latach igrzysk, a te miały się odbyć w 2020 roku. FIE kilka dni temu ogłosiła, że turnieje zamykające kwalifikacje olimpijskie na podstawie rankingu światowego odbędą się w marcu i zdecydowała o skupieniu rywalizacji w danej broni w jednym miejscu. W dniach 10-14 marca w Budapeszcie rozegrane mają zostać zawody PŚ w szabli, a między 19 a 23 marca w Kazaniu spotkają się szpadzistki i szpadziści; w obu przypadkach przeprowadzone zostaną turnieje indywidualne i drużynowe. Z kolei specjalistów od władania floretem czekają zmagania rangi Grand Prix FIE (tylko indywidualnie) w Dausze w dniach 26-28 marca. "Pojawienie się oficjalnych terminów to znaczący krok naprzód w procesie powrotu do międzynarodowej rywalizacji. Wyznaczono daty i miejsca, ale znaków zapytania wciąż jest sporo, np. dotyczących reżimu sanitarnego, który będzie obowiązywał uczestników. Czekamy na szczegóły, które mają się pojawić w najbliższych dniach. Na teraz wiadomo m.in., że uczestnicy będą musieli przejść test koronawirusowy tuż przed wejściem do samolotu, a następnie bezpośrednio po dotarciu na miejsce. Wyniki negatywne będą warunkiem do wpuszczenia do tzw. bańki i występu w zawodach. Wiemy też, że wszyscy mają mieszkać w jednoosobowych pokojach, ale szczegóły jeszcze są opracowywane" - powiedział PAP Sobczak. Jak dodał, zwiększony reżim sanitarny miał wpływ na wydłużenie czasu trwania zawodów do pięciu dni w zawodach PŚ, gdzie przeprowadza się turnieje indywidualne i drużynowe. "Czekamy na dokładne wytyczne i kalendarz zawodów, bo to będzie warunkować organizację podróży. Zresztą to wydaje się na obecnym etapie największym wyzwaniem, bo siatki połączeń lotniczych zostały mocno uszczuplone, a z naszej perspektywy dotarcie do Kazania czy Dauhy nie musi być łatwe. Poza tym musimy wiedzieć, na ile przed zawodami będziemy musieli zameldować się na miejscu" - wskazał. Rankingi, na podstawie których dokonany zostanie podział miejsc startowych w Tokio, zostały zamrożone w marcu 2020. Z biało-czerwonych pewna występu w igrzyskach jest tylko trzecia w olimpijskim rankingu drużyna szpadzistek, a co za tym idzie trzy zawodniczki trenera kadry Bartłomieja Języka będą mogły też wziąć udział w turnieju indywidualnym. W innych broniach Polakom o prawo startu w igrzyskach raczej przyjdzie walczyć w europejskich turniejach kwalifikacyjnych, z których awans uzyska tylko zwycięzca. Ciągle jednak szanse awansu z indywidualnego rankingu światowego mają florecistka Julia Walczyk i szpadzista Radosław Zawrotniak, którzy na dziś są "pierwszymi rezerwowymi". "Terminy tzw. dobijaków europejskich zostały wstępnie wyznaczone na 17-18 kwietnia w Madrycie, ale dochodzą do nas sygnały, że miejsce raczej się zmieni, a być może również termin. Ważne, by decyzja zapadła możliwie szybko, gdyż w kilku broniach będzie to jedyna i ostatnia szansa naszych reprezentantów i chcielibyśmy jak najlepiej zaplanować przygotowania" - dodał dyrektor sportowy PZSzerm.