Gwiazdą sportu stała się krok później niż gwiazdą popkulturowej przestrzeni. Nią była zanim wynikiem 67,11 m pobiła rekord Polski w eliminacjach igrzysk w Rio de Janeiro i zanim pół Polski zasiadło do trzymania za nią kciuków w walce o nieoczekiwany medal olimpijski. Wtedy obiecująca Polka była czwarta, o zaledwie dwa centymetry za trzecią na finiszu konkursu jej idolką, wielką Czeszką Barborą Špotákovą. Długo nie mogła jej pokonać na żadnej dużej imprezie, aż wreszcie się udało. W maju tego roku, gdy w Splicie polska oszczepniczka uzyskała 71,41 m - trzeci wynik w dziejach światowej lekkoatletyki, za właśnie Barborą Špotákovą i Kubakną Olisdeilys Menendez. Tak oto gwiazda mediów stała się też gwiazdą polskiego sportu. Igrzyska w Tokio to szczyt, ale pewnie jeszcze nie kwintesencja. Maria Andrejczyk to rocznik 1996, ma dopiero 25 lat. Igrzyska w Paryżu, pewnie i Los Angeles w 2028 roku przed nią. Tokio 2020. Maria Andrejczyk to, Maria Andrejczyk tamto Jest bezpośrednia i naturalnie wypada we wszelkich rozmowach. Taka ożywcza, spontaniczna, mówiąca o tym, co czuje. Ludzie kochają ja oglądać i słuchać. Kiedy dowiadywała się, że wybierano ją najpiękniejszą zawodniczką w rozmaitych plebiscytach, a jej galerie zdjęć biły rekordy kliknięć, nie protestowała i nie twierdziła że tak nie wypada. - Miło mi - stwierdzała. Dodawała przy tym jednocześnie, że nie przepada za nadmierną uwagę mediów, za tym całym splendorem, za tym "Marysia to, Marysia tamto". Ale jedna mamy w Polsce owo "Marysia to, Marysia tamto", bo stała się sportsmenką niesłychanie popularną, jedną z najpopularniejszych nie tylko w lekkoatletyce, ale i całym polskim sporcie. Na Instagramie obserwuje ją ponad 60 tysięcy osób, teraz zapewne przybędzie. To tam zamieściła niedawno wpis dla menedżera lekkoatletycznego Marcina Rosengartnera: "Hello, you fool, I love you (Cześć głuptasie, kocham cię)". To cytat z przeboju "Joyride" grupy Roxette. Przyciąga uwagę. Mnóstwo obserwatorów, sporo kibiców śledzących każdy jej ruch. - Wiem o tym - przyznaje zawodniczka, która pochodzi z najbardziej odległych obecnie kresów Polski. Teraz każdy będzie wiedział, gdzie są Kukle w powiecie sejneńskim, na granicy Podlasia z Litwą, tak jak każdy zna Kasinę Wielką czy Ząb. Maria Andrejczyk, zawodniczka klubu Hańcza Suwałki, miała być tłumaczką, zgłębiała angielski i rosyjski, ale jednocześnie bardzo daleko rzucała oszczepem. Tokio 2020 ze srebrem Marii Andrejczyk W Tokio jej idolka Barbora Špotakova w ogóle nie weszła. Polka miała szansę napisać własną historię światowego oszczepu w starciu głównie z Chinkami i Australijkami. Nawiązać do legendy Janusza Sidło (wicemistrz olimpijski z Melbourne 1956), wcześniej powstańca warszawskiego Eugeniusza Lokajskiego (siódmy na igrzyskach w Berlinie w 1936 roku) i wielu innych świetnych polskich oszczepników, wśród których kobiet z sukcesami było dotąd relatywnie niewiele. CZYTAJ TAKŻE: <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-tokio-2020/aktualnosci/news-tokio-2020-pozycja-polski-trudna-do-uwierzenia-najlepszy-wys,nId,5404173">Nie do wiary! Najlepszy start Polski w historii igrzysk</a>Igrzyska w Rio, o których mówiła, że jej wynik wymodlił jej chrzestny, który jest księdzem, były początkiem jej kariery. Poważne kontuzje - niemal końcem. Wydawało się, że zatrzymają rozwój Marii Andrejczyk. W ostatnich latach po brazylijskich igrzyskach miała cztery operacje: barku, dwukrotnie zatok i stawu skokowego. - Ta pierwsza zostawiła swoje piętno. Bałam się wrócić do rzucania. Sport, który kochałam, stał się moim największym strachem - wspominała. Twierdziła, że chociaż ma 25 lat, to nie dysponuje już barkiem 25-latki. Przyznawała się do bólu, lęków, trudnych myśli, stanów depresyjnych. Chociaż nie lubi nadmiernego zainteresowanie, nie kryła się ze słabościami. Przezwyciężyła je jednak i w Tokio stanęła do walki o swój pierwszy medal. Ma go - jest srebro, które przykłada teraz w miejsce kontuzji. Odtąd musi się liczyć z jeszcze większym wzrostem popularności i z tym, jak wielu kibiców deklarować będzie ciepłe uczucia wobec najlepszej już teraz polskiej oszczepniczki w dziejach. Maria Kwaśniewska w Berlinie miała przecież brązowy medal - ta niewysoka zawodniczka, o której Adolf Hitler powiedział: - Taka mała Polka, a tak daleko rzuca.Ona wtedy odpowiedziała: - Pan też nie jest za wysoki.Dwie Marie napisały historię kobiecego oszczepu, a Maria Andrejczyk pisze ją nadal. Uratowało ją przesunięcie igrzysk o rok, w 2020 roku nie miałaby szans odzyskać formy w uszkodzonym barku. Teraz rzuca daleko, bardzo daleko.