Duplantis, który podczas halowego mityngu w Toruniu 8 lutego pokonał wysokość 6,17 m, a tydzień później w Glasgow - 6,18, był największą nadzieją Szwecji na złoty medal olimpijski w Tokio. Na antenie szwedzkiej telewizji SVT powiedział, że wszystkie przygotowania i budowanie formy były nastawione na Tokio. - To miał być mój wielki moment. Czuję, że miałem ogromną szansę na złoty medal. Teraz pozostało mi tylko wierzyć, że uzyskam podobną dyspozycję za rok - zauważył. Mieszkający obecnie w Uppsali Szwed zdążył polecieć do USA do swoich rodziców jeszcze przed wprowadzeniem restrykcji w podróżach i trenuje w Louisianie. - Do wczoraj treningi przebiegały normalnie, tak jak szczegółowo zaplanowałem, lecz już od jakiegoś czasu obserwując światową sytuację z epidemią koronawirusa brałem pod uwagę, że olimpiada może się nie odbyć w planowanym terminie. Dlatego wiadomość o jej przesunięciu nie była wielkim szokiem. Rozumiem i popieram decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - przyznał. Dodał, że za rok będzie miał dopiero 21 lat i jeszcze całą karierę przed sobą. Jest mu żal starszych sportowców, dla których przesunięcie igrzysk może oznaczać koniec karier. - Wielu na pewno jest zawiedzionych. W moim przypadku myślę, że przez te kilkanaście miesięcy nabiorę jeszcze doświadczenia. Problemem - i nie tylko dla mnie - może być brak startów w najbliższym czasie, ponieważ to one budują formę i motywację. Sam trening w ogrodzie rodziców nie wystarczy - podkreślił. Zbigniew Kuczyński